Historia, która mogłaby wydawać się nieproporcjonalna w wielu krajach, w Japonii znalazła swój finał w najwyższej instancji sądowej. W czwartek japoński Sąd Najwyższy podtrzymał surowy wyrok, argumentując, że działanie kierowcy mogło "podważyć zaufanie ludności do systemu zarządzania transportem publicznym".
Incydent uchwycony na kamerze
Do zdarzenia doszło w 2022 roku w Kioto, gdy kamera bezpieczeństwa w autobusie zarejestrowała moment oszustwa. Grupa pięciu pasażerów powinna zapłacić łącznie 1150 jenów za przejazd. Kierowca poprosił ich o wrzucenie 150 jenów do skarbonki, a następnie przyjął banknot 1000-jenowy, którego nie uwzględnił w rozliczeniu dziennym.
Gdy sprawa wyszła na jaw, mężczyzna próbował zaprzeczać faktom w rozmowie z przełożonym, mimo istnienia nagrania. To nie był jednak pierwszy incydent z jego udziałem - wcześniej był już upominany za inne przewinienia.
Batalia sądowa bez happy endu
Pozbawiony odprawy emerytalnej kierowca postanowił walczyć o swoje w sądzie. Choć pierwsza instancja przyznała rację pracodawcy, sąd apelacyjny uznał, że kara była niewspółmierna do przewinienia. Ostatecznie jednak Sąd Najwyższy przywrócił pierwotny wyrok.
Każdy kierowca autobusu pracuje sam i ma do czynienia z pieniędzmi publicznymi. Potraktowaliśmy ten przypadek jako defraudację
– wyjaśnił w piątek Shinichi Hirai, przedstawiciel biura transportu publicznego w Kioto, w rozmowie z agencją AFP.
Sprawa wywołuje pytania o granice odpowiedzialności pracowników sektora publicznego w Japonii i proporcjonalność kar za drobne przewinienia. Dla kierowcy oznacza to, że po niemal trzech dekadach pracy stracił znaczącą część zabezpieczenia emerytalnego za kwotę, którą wielu uznało by za błahą.
Czytaj także: Skandal w gliwickiej komendzie. Policjanci okradali chorych i zmarłych. Wkrótce dosięgnie ich sprawiedliwość
Można jednak domniemywać, że uchwycony na kamerze incydent nie był jednorazowym wybrykiem, a kierowca mógł dopuszczać się podobnych oszustw znacznie częściej, choć nie został na nich przyłapany. Niewątpliwie tak surowa kara stanowi wyraźny sygnał ostrzegawczy dla innych pracowników transportu publicznego w Japonii - nawet drobne sprzeniewierzenie środków publicznych może zakończyć się utratą dorobku całego życia zawodowego.
