- Do tych spraw trzeba podchodzić w sposób ludzki – powiedział „Gazecie Wyborczej" poseł PiS z okręgu szczecińskiego, Leszek Dobrzyński. W styczniu br. Dariusz Kłos dostał od PiS nominację na dyrektora ARiMR w Szczecinie, mimo że sąd uznał, iż w 2007 r. poseł skłamał w oświadczeniu lustracyjnym. Ówczesny kandydat do Sejmu z ramienia PiS oświadczył, że w okresie PRL-u nie współpracował z bezpieką, co jest nieprawdą w opinii sądu. Kłos startował wówczas w wyborach do Sejmu z listy Prawa i Sprawiedliwości.
Zobacz także: Co „Bolek” mógł kupić za pieniądze od SB [TECZKA TW BOLKA]
W lutym br. Gazeta Wyborcza przypomniała o niechlubnym epizodzie z życia Kłosa w roli „Rudego" i współpracy z bezpieką. Stwierdzenie, że Kłos jest kłamcą lustracyjnym, zostało poparte wyrokiem Sądu Okręgowego w Szczecinie z 2012 r., który uznał, że u schyłku lat 80. Kłos przez 10 miesięcy współpracował z Wojskową Służbą Wewnętrzną. Pomagał gromadzić informacje na temat opozycji. Wyrok ten podtrzymał Sąd Apelacyjny.
Przeczytaj też: ABW dostanie większy budżet, aby sfinansować odprawy dla byłych agentów SB?
Kłos wyparł się stawianych mu zarzutów. Jak tłumaczył, został wezwany przez aparat bezpieczeństwa w związku z odmową służby wojskowej, a jego podpis pod notatką o współpracy został sfałszowany. (Inne zdanie na temat sygnatury Kłosa ma biegły grafolog.) Informacje o współpracy potwierdził też oficer przesłuchujący Kłosa, aczkolwiek zwrócił on uwagę na „stosunkowo ogólny charakter" pozyskiwanych informacji. Nie pamiętał dokładnie, czego dotyczyły. Sąd nałożył na posła trzyletni zakaz sprawowania funkcji publicznych, co stanowi najłagodniejszą formę kary za kłamstwo lustracyjne.
Może cię zainteresować: Emerytury esbeków. Rząd zrówna je ze średnim świadczeniem emerytów
Po wybuchu afery Kłos złożył rezygnację z posady w ARiMR. - Muszę się oczyścić, w przeciwnym razie nigdzie nie będę mógł znaleźć pracy – tłumaczył. Mimo to ponownie zajmuje wysokie stanowisko, tym razem w instytucji doradczej. Dostał fuchę w zachodniopomorskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego (każde województwo ma własny ODR).
- To zupełnie inna sytuacja. W ARiMR byłem dyrektorem, a w ODR jedynie pełnię obowiązki zastępcy dyrektora. Jeżeli mogę służyć krajowi i rolnictwu, robię to. Jeśli znowu ktoś uzna, że powinienem podać się do dymisji, to się podam – uznał Kłos (cyt. za pb.pl).
Oprac. na podst. pb.pl, szczecin.wyborcza.pl, sejm.gov.pl, cejsh.icm.edu.pl