Lech Wałęsa poinformował w weekend, że dokumenty znalezione w domu generała Czesława Kiszczaka są sfałszowane. - Nie wierzę, aby bez przymusu grafolog potwierdził to, co jest oczywistą nieprawdą - oświadczył były prezydent. Dodał, że większa część materiałów z teczki TW Bolka powstała po spisaniu podsłuchanych rozmów.
Z teczki TW Bolka, w której znajdują się dokumenty podpisane nazwiskiem Lech Wałęsa, którą IPN przejęła od wdowy po Czesławie Kiszczaku, wynika że miesięcznie „Bolek” dostawał zwykle 500-700 zł, najwyżej 1000 zł. Za 500 zł można było kupić w 1971 roku 125 bochenków chleba albo 7,5 kg schabu, 4 kg kiełbasy myśliwskiej, ewentualnie 15 tuzinów jaj lub 14 kg margaryny.
Zobacz także: Lotto ma już 60 lat! Jak wyglądało losowanie w PRL-u? [GALERIA]
Można było też kupić dla osłody 185 kg cukru albo 26 tabliczek czekolady. Kostka mydła w 1971 roku kosztowała 3,20 zł, za średnią miesięczną agent mógł się więc oczyścić za pomocą 156 kostek. Dla porównania, dzisiaj przeciętnie zarabiającego człowieka stać na 1000 kostek mydła miesięcznie.
Za roczne honorarium z agentury, wynoszące w 1971 roku 9400 zł, w sferze możliwości znajdował się odkurzacz (900 zł), a nawet 10 odkurzaczy, i szafa trzydrzwiowa (2130 zł), niekoniecznie w prezencie dla pracodawcy. Za roczne wynagrodzenie za donoszenie można było kupić 50 żelazek. Nawet takie dobra luksusowe jak lodówka, kosztująca w 1971 roku 6100 zł, tapczan (2960 zł), czy telewizor czarno-biały (7800 zł), pozostawały w zasięgu finansowym współpracującego.
Czytaj koniecznie: Emerytury wojskowych z czasów PRL zostaną obniżone
Poza zasięgiem pozostawał telewizor kolorowy, którego cena w 1971 roku wynosiła 25 tys złotych, czyli ponad 2,5 roczne „gaże agencyjne”. By zalać kaca moralnego, za przeciętne miesięczne wynagrodzenie za współpracę z SB, w wysokości 500 zł, można było kupić 40 butelek wódki, ewentualnie 23 butelki wina owocowego.