Koszmarny dramat Polaków! Państwo zabiera oszczędności. Wszystko przez wymianę pieniędzy

2020-12-31 12:11

W sobotę, 28 października 1950 r. rząd Polski Ludowej ogłosił reformę walutową. Jak sam przyznał, wprowadził ją po to, żeby pozbawić pieniędzy kapitalistów, prywaciarzy i spekulantów. Ale okradł wszystkich, którzy mieli nawet niewielkie oszczędności w banku lub bieliźniarce. Ich trzymane na czarną godzinę banknoty stały się nagle trzy razy mniej warte. Ludzie dosłownie wpadli w popłoch.

Dramat milionów Polaków. Co z oszczędnościami w bankach?

Zasada wprowadzona w drodze ustawy była jasna: masz pieniądze w banku – stracisz. Pensje, które wypłacono w poniedziałek, 30 października, przeliczane były według zasady 3 złote za sto. Za to za sto złotych oszczędności dostawało się tylko złotówkę. Operacja była przeprowadzona głównie po to, żeby dopasować złotówkę do rubla, zmniejszyć chęć kupowania w związku z pustoszejącym rynkiem, no i uderzyć w resztki prywatnej inicjatywy, jaka jeszcze ostała się w Polsce. Wymianę pieniędzy w 1950 r. Polacy przechodzili jak ciężką chorobę i to już trzeci raz w ciągu zaledwie 11 lat. Poprzednie wymiany, w 1939 r. i w latach 1944-45 można było wytłumaczyć wojną. Ta z października roku 1950 była czystą perfidią, bo władza chciała na ludziach zarobić ile się da. Operację przygotowano w wielkiej tajemnicy, a wiedziało o niej zaledwie paru wysoko postawionych notabli. Za plan reformy walutowej odpowiadał minister finansów Konstanty Dąbrowski. Wtajemniczeni to m.in. premier Józef Cyrankiewicz i marszałek Konstanty Rokossowski.Nowa waluta, tym razem nie tylko papierowa, ale i w bilonie, czekała skarbcach od dwóch lat. Banknoty wydrukowane w Szwecji, w Czechosłowacji i na Węgrzech nosiły datę 1948, a wybity za granicą bilon – 1949.

Koniec cierpliwości dla dłużników. Zalegasz z opłatą? Komornik zajmie ci majątek

Sonda
Czy uważasz, że złoty:

Szokująca zapowiedź NBP. Dramat milionów Polaków. Co z oszczędnościami w bankach?

Czas na wymianę: 6 dni

Dla naszych obywateli szokiem było tempo wymiany. Ogłoszono ją w sobotę, a już w poniedziałek do obrotu wchodziły nowe pieniądze. Kto jeszcze miał stare, mógł je wymienić, oczywiście tracąc 2/3 ich wartości, do 8 listopada. Punktów wymiany było mało. Za mało. Wielu chłopów nie zdążyło wymienić pieniędzy do 8 listopada i zostało z nic nie wartymi starymi banknotami, które zarobili sprzedając całoroczne plony. Oznaczało to biedę, a nierzadko głód. Nowy złoty, który zastąpił poprzednika wprowadzonego dekretem PKWN z 27 sierpnia 1944 r., miał wartość w złocie wynoszącą 0,222169 grama czystego kruszcu. Był równy jednemu rublowi oraz ćwierćdolarówce.Ale poza wymianą pieniędzy władza miała dla ludu jeszcze jedną przykrą niespodziankę: Ustawę z 28 października 1950 r. o zakazie posiadani walut obcych, monet złotych, złota i platyny oraz o zaostrzeniu kar za niektóre przestępstwa dewizowe. Jeśli ktoś miał w domu złoto, platynę lub dewizy, musiał je sprzedać Skarbowi Państwa po cenach urzędowych, więc bardzo niekorzystnie. A jeśli tego nie zrobił? Groziła mu wysoka kara więzienia. Jeśli zaś ktoś obracał dewizami poza monopolem państwowym i rzecz wyszła na jaw, dostawał dożywocie, a nawet karę śmierci. Trzy lata po ustawie o zakazie posiadania walut, Sąd Najwyższy wydal orzeczenie, w którym uznał handel złotem lub obcą walutą za zbrodnię. Chcąc nie chcąc Polacy musieli głębiej ukryć swoje oszczędności i rodzinne pamiątki i - czekać na lepsze czasy. Zaczęła się też plaga sąsiedzkich donosów, w których „życzliwi” donosili władzom, że taki to a taki ma dolary, a ten i ów złoto.Reforma, po raz pierwszy od wojny, wprowadziła do obiegu bilon. Nowe banknoty miały nominały: 2, 5, 10, 20, 50,100 i 500 zł. Na pięćdziesięciozłotówce był rybak, górnicy zdobili setkę. Co ciekawe, autorem projektu nowych banknotów był człowiek, który projektował banknoty przedwojenne: słynny malarz kolorysta i litograf prof. Wacław Borowski, uczeń Józefa Mehoffera i uczestnik wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze