Jerzy Mazgaj

i

Autor: ARCHIWUM Jerzy Mazgaj

Krakowski znawca luksusów Jerzy Mazgaj. Współwłaściciel Almy, Krakchemii i Kredensu

2015-06-06 0:42

Jeśli dobry ser, to taki, który kosztuje przynajmniej 100 zł. Butelka wina 300 zł, a garnitur 5 tys. zł. Jerzy Mazgaj nie kryje się z tym, że lubi luksus. A stać go na nie mało – z majątkiem wycenianym na 250 mln zł, zajmuje 97. miejsce na liście najbogatszych Polaków magazynu "Forbes". Po zwycięskich wyborach prezydenckich dla Andrzeja Dudy, Mazgaj zapowiedział, że wyemigruje do Monako.

- Prawdziwy luksus to nieepatowanie pieniędzmi. To wypalenie drogiego cygara na własnym tarasie, po kolacji, a nie na przyjęciu, żeby inni nas widzieli. To wypicie w zaciszu domowym z żoną butelki drogiego wina. To jest luksus – podkreśla małopolski milioner w jednym z wywiadów prasowych.

Z drugiej strony Mazgaj zaznacza, że do swojej fortuny doszedł własnymi siłami i nie musi się tego wstydzić. - Moje kasjerki zarabiają 1760 zł brutto. Wiem, że jak mówię o cygarach, to muszą mnie nie znosić. Już Boy-Żeleński pisał, że w Polsce każdy każdemu zazdrości. Ale ja nie tylko konsumuję swoje bogactwo. Chcę edukować Polaków, dawać im odrobinę luksusu – wyjaśnia współwłaściciel Almy.

Czytaj koniecznie: Lodowy milioner Zbigniew Grycan jak Hiltonowie. Fortuna i niesforna rodzina

Jerzy Mazgaj (rocznik 1959) pochodzi z Tarnowa. Na Uniwersytecie Jagiellońskim ukończył germanistykę i jak sam przyznaje, w tym okresie doświadczył biedy. - Nie przelewało się. Szynka czy banany to wtedy był luksus. Ja tego prawdziwego luksusu dopiero musiałem się przez lata uczyć – wspomina studenckie czasy. I od razu dodaje we własnym stylu. - A że mnie nie kochają kasjerzy? Nie muszą. - stwierdza. Podaje też przykład najbogatszego Portugalczyka Pedera Pereiry, właściciela Biedronki, który – jak sugeruje Mazgaj, też niekoniecznie musi być uwielbiany przez swoich pracowników. - Ja przynajmniej tu płacę podatki.

Mazgaj pierwszych pieniędzy dorobił się na Zachodzie i Dalekim Wschodzie – jako przewodnik wycieczek w Orbisie. W Austrii sprzedawał niemiecką gazetę "Die Welt", która kosztowała 18 szylingów. Przyszły milioner miał już wówczas swój sposób na zarabianie "prowizji" od każdego sprzedanego egzemplarza. Zawsze w kieszeni miał odliczone 2 szylingi w jak najdrobniejszych monetach. A że banknotów o mniejszym nominalne niż 20 szylingów nie było, to kupujący widząc drobniaki darowali sobie resztę. - Trzech takich klientów znaczyło, że mam już dolara – wspomina swoją strategię Mazgaj w "Gazecie Krakowskiej".

Z zarobionym kapitałem wraca do Polski i wchodzi na gry w rodzącym się nad Wisłą kapitalizmie. W 1998 stał się udziałowcem hurtowni chemicznej „Krakchemia” w Krakowie, a trzy lata później zamyka już stawkę (99 miejsce) w setce najbogatszych Polaków według tygodnika "Wprost".

Obecnie w swoim biznesowym résumé posiada Paradise Group, która w Polsce reprezentuje luksusowe marki takie jak: Ermenegildo Zegna, JM Weston, Burberry, Kenzo, Hugo Boss czy Max & Co. Mazgaj jest również współwłaściciel sieci delikatesów Alma Market i spółki Krakowski Kredens. Posiada też 75 proc. udziałów firmy Premium Cigars i połowę wspominanej już Krakchemii.

Swoje biznesowy wybory tłumaczy prosto. - Lubiłem świetne jedzenie - założyłem Almę. Pokochałem cygara i teraz zarabiam na cygarach. Lubię garnitury, zarabiam na garniturach. Albo zegarki, te maleńkie, z wielkim kunsztem robione dzieła sztuki. Mam więc wyłączność na sprzedaż rolexów w Polsce.

Zobacz także: Michał Sołowow - majątek 7,7 mld zł. Najbogatszy sportowiec w Polsce ściga się z Kubicą i Hołowczycem

Na pytanie, co dobrego uczynił w swoim życiu, odpowiada, że zatrudnia 6 tys. osób i sprawiedliwie ich traktuje. - Moje kasjerki w odróżnieniu od tych z innych sklepów nie noszą pampersów, pracują w bardziej komfortowej atmosferze. Mogą w każdej chwili skontaktować się ze mną za pomocą bezpośredniego maila. Nie zwalniamy pracowników, wspomagamy ich w trudnej sytuacji. (...) Dofinansowujemy lekcje angielskiego, robimy imprezy dla dzieci pracowników, wspólne wyjścia do kina – wyjaśniał Mazgaj w wywiadzie dla GK.

Po wygranych wyborach prezydenckich przez kandydata PiS-u, współwłaściciel Almy oświadczył, że wyjeżdża z kraju. - W Polsce zadziała kula śniegowa – na jesieni wygra PiS, a ja nie chcę żyć w IV RP. Przedsiębiorca, który prowadzi wiele spółek, nie może jeszcze dodatkowo stresować się tym, że o 6 rano zapukają do niego służby, a niestety to całkiem prawdopodobne – obawia się biznesmen. Dodaje, że ma trzy miesiące na przygotowanie rezydencji w Monako w przypadku ewentualnej wygranej partii Jarosława Kaczyńskiego.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze