Książka Moniki Milewskiej koncentruje się na trzech bohaterach: stonce ziemniaczanej (przedstawianej jako amerykański sabotażysta), żubroniu (hybrydzie żubra i krowy, która miała zrewolucjonizować hodowlę bydła) oraz krylu - antarktycznym skorupiaku, który w zamyśle władz miał rozwiązać problem niedoboru białka w diecie Polaków.
Żubroń - ofiara systemu
Trudno o bardziej wymowny symbol nieudanego eksperymentu PRL-u niż żubroń - gigantyczna hybryda żubra i krowy, która miała być odpowiedzią na niedobory mięsa w kraju. Stworzona w ramach projektu hodowlanego istota przypominała przerośniętego żubra o łagodniejszych rysach. Samotny żubroń, którego można było oglądać w pokazowej zagrodzie w Białowieży (widziałam go osobiście), wydawał się być żywym pomnikiem naukowej pychy i politycznych ambicji władzy. Ten potężny, ważący ponad tonę mieszaniec był skazany na samotność - nie mógł bowiem rozmnażać się w sposób naturalny. Dziś, patrząc na tę historię z perspektywy czasu, trudno oprzeć się wrażeniu, że żubroń był jedną z najbardziej dosłownych ofiar systemu, który w imię postępu i propagandy sukcesu był gotów manipulować nawet prawami natury.
Kryl - niespełnione marzenie Gierka
Najbardziej intrygująca jest historia kryla, któremu autorka poświęca sporo uwagi. Z jej dociekliwego reportażu wyłania się opowieść o tym, jak władze PRL-u próbowały przekonać społeczeństwo do jedzenia antarktycznych skorupiaków. Mimo ogromnych nakładów finansowych na połowy i przetwórstwo, Polacy pozostali sceptyczni wobec "morskich robaków". Krążyły miejskie legendy o dodawaniu kryla do wędlin, co miało tłumaczyć ich dziwny, rybny posmak. Jak się okazuje - były to tylko plotki, ale świetnie obrazujące ówczesną nieufność społeczeństwa wobec władzy.
Miejskie legendy kontra rzeczywistość
Milewska umiejętnie łączy solid research z lekkim piórem. Sięga po dokumenty archiwalne, prasę z epoki i wspomnienia świadków, tworząc wielowymiarowy obraz Polski Ludowej. Pokazuje, jak władza próbowała wykorzystać świat przyrody do swoich celów politycznych i propagandowych.
Nauka w służbie propagandy
"I rak ryba" to nie tylko opowieść o zwierzętach w służbie systemu. To przede wszystkim błyskotliwy portret PRL-u, jego absurdów i niespełnionych obietnic. Książka pokazuje, że nawet najbardziej prozaiczne elementy rzeczywistości - od stonki po skorupiaki - mogły stać się elementem wielkiej politycznej narracji.
Dlaczego projekt upadł?
To lektura obowiązkowa nie tylko dla miłośników historii PRL-u, ale dla wszystkich zainteresowanych mechanizmami propagandy i sposobami, w jakie władza próbuje kształtować rzeczywistość. Polecam szczególnie fragment o krylu - to fascynujący przykład zderzenia wielkich planów z prozą życia i konsumenckimi przyzwyczajeniami Polaków.
I rak ryba. Stworzenia polityczne PRL-uMonika MilewskaWydawnictwo CzarneWołowiec 2024
Polecany artykuł: