Sytuacja na rynku jest wyjątkowo niekorzystna. Osoby zainteresowane kupnem nowego auta muszą nie tylko długo czekać, ale i liczyć się z tym, że za wymarzony samochód zapłacą więcej.
- Kiedyś normą było to, że producenci publikowali cenniki raz, dwa razy do roku. Obecnie pojawiają się one nawet co półtora, dwa miesiące. I w każdym ceny są średnio o 2-4 proc. wyższe. Nie ma więc sensu czekać, lepiej zamówić auto dziś, zacisnąć zęby i poczekać kilka miesięcy. Problem szybko nie zniknie, a ceny rosną – mówi Siwek.
Polacy szukają oszczędności. Kupują tylko na promocjach
Analitycy firmy Exact Systems, badającej rynek motoryzacyjny, prognozują, że w przyszłym roku nowe auto – w zależności od segmentu – może być droższe od 15 do 25 proc. niż w tym roku.
- Naszym zdaniem ta sytuacja potrwa jeszcze przynajmniej półtora roku. Bo nie chodzi już tylko o uspokojenie sytuacji na rynku półprzewodników, bo to brak elektroniki jest dziś przyczyną przestojów w produkcji. Producenci aut muszą po prostu rozładować zatory w zamówieniach – tłumaczy Katarzyna Siwek.
Katarzyna Siwek w rozmowie z Money.pl dodaje, że nie da się wskazać generalnej zasady, na jakie auta czeka się najkrócej – sytuacja potrafi się zmieniać co miesiąc. Jedni producenci wydłużają okres produkcji, inni nieco przyspieszają. Sytuacja jest dynamiczna.