„Zabieg kosmetyczny”, zabieg medyczny”, „usługa lekarska” - tego typu terminy drukowały na paragonach prywatne zakłady opieki zdrowotnej, wydając je swoim pacjentom. Cel był jasny – ochrona tajemnicy lekarskiej. W 2013 r. Ministerstwo Finansów stwierdziło jednak, że na paragonie powinna się znaleźć pełna nazwa zabiegu, który został wykonany.
ZOBACZ TEŻ: Gąszcz podatkowych interpretacji pułapką na przedsiębiorców
Jak podaje portal bezprawnik.pl, nie spodobało się to jednej z klinik estetycznych, która zwróciła się do Ministerstwa Finansów z pytaniem, czy naprawdę musi umieszczać na paragonach nazwę zabiegu. W końcu paragon taki może się dostać w niepowołane ręce i co wtedy z tajemnica lekarską? Bezprawnik.pl, informuje, że Ministerstwo Finansów odparło, iż klinika musi stosować na paragonie nazwy zabiegów, które umieszczone są w jej ofercie. Szefostwo placówki poskarżyło się na tę interpretację do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. WSA stanął po stronie kliniki, wskazując, że tajemnica lekarska faktycznie mogłaby być naruszana.
ZOBACZ TEŻ: Absurdy polskiego systemu podatkowego. Sos musztardowy ma inną stawkę VAT niż musztarda [INFOGRAFIKA]
Wyrok ten do Naczelnego Sądu Administracyjnego zaskarżyło ministerstwo. Tym razem sąd stanął po stronie resortu! Stwierdził, że tajemnica lekarska nie jest naruszana, bo na paragonie nie ma przecież danych osoby, która daną usługę nabyła. Na koniec warto wskazać, że klinika wystąpiła do ministerstwa z zapytaniem w 2014 r. NSA wydał swój wyrok w maju 2017 r. Cała sprawa ciągnęła się więc przez trzy lata!
Źródła: bezprawnik.pl, podatki.biz, orzeczenia.nsa.gov.pl
Leczysz się prywatnie? Wszyscy dowiedzą się, na co chorujesz. Z paragonu!
Choroba nie wybiera. Kiedy idziemy do lekarza, liczymy na to, że każdy zabieg, któremu się poddamy, będzie tylko do wiadomości naszej i medyka. W końcu wiele osób albo nie chce, by inni wiedzieli, na co cierpią, albo też wstydzi się swojej przypadłości. Okazuje się jednak, że interpretacja przepisów jest jasna – dokładna nazwa usługi, której podda się pacjent prywatnej przychodni, musi widnieć na paragonie! A więc nawet niepowołane osoby mogą się dowiedzieć, na co chorujemy!