Liczniki prądu odczytają zdalnie
Polacy coraz częściej starają się oszczędzać prąd. I takie zachowanie nie wynika ze zwiększonej świadomości proekologicznej, ale z czystej ekonomii. Rachunki są coraz wyższe, zatem trzeba mieć zużycie prądu pod kontrolą. Nie brakuje też oszustów, którzy podają do wyliczenia rachunku zaniżone dane, a później nie wpuszczają inkasenta. Jeśli nie podamy we wskazanym czasie rzeczywistego stanu licznika, to rachunek będzie wyliczony na podstawie prognozy opartej na poprzednich rachunkach. Zdarza się, że rachunki są prognozowane, a wizyta inkasenta ma zweryfikować rzeczywiste zużycie i na podstawie podanych przez niego danych będzie niedopłata lub nadpłata.
Niebawem wszystko się zmieni na szeroką skalę. Jak podaje portalsamorzadowy.pl, w Polsce zainstalowano już blisko 7 mln liczników zdalnego odczytu zużycia prądu, obejmujących ok. 36 proc. odbiorców energii w Polsce. Na koniec 2028 r. 80 proc. odbiorców ma mieć takie liczniki. A myśl ustawy Prawo energetyczne, opartej na unijnej dyrektywie 2019/944, do 4 lipca 2031 r. liczniki te mają być zainstalowane już u wszystkich odbiorców energii w Polsce.
Rachunki za prąd w Polsce
Zdalnie odczytywane liczniki mają nie tylko ukrócić działania oszustów, ale i pozwolą na rozliczanie się na podstawie rzeczywistego zużycia energii i skorzystanie z taryfy dynamicznej. Ostatecznie może być większa szansa na zmniejszenie rachunków za prąd. Oczywiście maszyna też nie jest nieomylna. Dlatego też każdy rachunek za prąd samodzielnie trzeba będzie analizować i porównywać z danymi wskazywanymi przez indywidualny licznik.
Zmiany polegające na poszerzeniu sieci zdalnie odczytywanych liczników sprawią, że o wiele mniej pracy będą mieli inkasenci. Oznacza to, że jest wysoce prawdopodobne, że w takiej sytuacji wielu będzie musiało pożegnać się z taką właśnie pracą.
![Super Biznes SE Google News](https://cdn.galleries.smcloud.net/t/galleries/gf-b2RH-YnJp-Mda6_super-biznes-se-google-news-664x442-nocrop.jpg)