6-dniowy tydzień pracy w Grecji? "Tylko dla chętnych", ale budzi kontrowersje
Grecki rząd od 1 lipca wprowadził przepisy wydłużające liczbę pracujących godzin w tygodniu z 40 do 48. Nie jest to jednak obowiązek, a możliwość dla zawodów, w których brakuje specjalistów, m.in. lekarzy, policjantów, czy innych zawodów świadczących usługi (nowe przepisy nie dotyczą gastronomii i hotelarstwa).
Grecki rząd podkreśla, że nowe prawo nie będzie wpływać na pięciodniowy tydzień pracy, a ma chronić pracowników przed nierejestrowaną, dodatkową pracą. Zgodnie ze zmianami pracownicy mogą decydować się na dodatkowy dzień pracy w tygodniu, który nie będzie trwał dłużej niż 8 godzin. Pracodawca ma obowiązek zapłacić pracownikowi dodatkowy dzień 40-procentowy dodatek, a jeśli będzie to dyżur niedzielny, to aż 115-procentową premię.
Związkowcy i opozycja są wściekli. Twierdzą, że nowe przepisy to "hańba"
Zdaniem związkowców wprowadzenie 48-godzinnego tygodnia pracy, nawet jeśli nie obligatoryjnego jest "atakiem na prawa pracownicze".
Z kolei przedstawiciele największe partii opozycyjnej w Grecji Syriza nazwali przepisy "hańbiącymi". Jak podaje ndtv.com, opozycjoniści uważają, że 6-dniowy tydzień pracy "ośmiesza" Grecję za granicą.
Decyzja jest o tyle zaskakująca, że wśród państw zachodnich jest raczej trend ku skracaniu czasu pracy. Hiszpański rząd ogłosił decyzję o skróceniu godzin pracujących w tygodniu z 40 do 38,5, a podobne rozwiązania na razie jedynie testowano w Wielkiej Brytanii, USA, czy Kanadzie.
Dyskusja pojawiła się również w Polsce, co potwierdziło Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej, które zapowiedziało, że chce skrócić czas pracy jeszcze w tej kadencji.