Zawiadomienie złożył obecny dyrektor placówki Karol Nawrocki. Dotyczy ono zakupu, między innymi koszy na śmieci czy lady za ceny nawet 30-krotnie wyższe od rynkowych, kiedy muzeum kierował poprzedni dyrektor Paweł Machcewicz. Obecne władze placówki podają konkretne przykłady. I tak lada w punkcie informacyjnym miała kosztować 64588 złotych, śmietnik- 3300 złotych, a 7 map dotykowych niemal pół miliona złotych.
- Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła śledztwo w sprawie wyrządzenia szkody majątkowej w wielkich rozmiarach przez osoby zobowiązane do zajmowania się sprawami majątkowymi muzeum – potwierdza w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" prok. Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Jak zaznacza Wawryniuk śledztwo prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. Prokuratura zbada czy Machcewicz nie złamał prawa kupując wyposażenie bez ogłoszenia przetargu.
- Wyposażenie budynku odbyło się zgodnie z prawem zamówień publicznych – w ramach robót uzupełniających zlecono je generalnemu wykonawcy, co było prawidłowym rozwiązaniem. Środki na wyposażenie i prace budowlane mieściły się w budżecie określonym w ramach Wieloletniego Programu Rządowego. Zarzut o szkodzie Muzeum w wysokości 5 mln zł jest wobec tego zupełnie bezpodstawny. W ramach tego zamówienia oprócz robót budowlanych oraz zakupu wyposażenia zamówiono specjalistyczny sprzęt do obsługi wystawy i gmachu. Wobec braku dostępu do dokumentów nie mogę odnieść się do cen jednostkowych. Według mojej najlepszej wiedzy odpowiadały one ówczesnym rynkowym realiom – broni się były dyrektor Muzeum II Wojny Światowej.
To nie pierwsza sytuacja gdy Muzeum II Wojny Światowej znalazła się pod lupą prokuratury. Wraz z CBA toczy się postępowanie dotyczące rozwiązania umowy o współpracy między muzeum a miastem Gdańsk.
Źródło: Dziennik Bałtycki