Wojciech Boratyński poza "Super Expressem" pracował także m.in. w Radiu Zet i w Polsat News. Pochodził z warszawskiego Grochowa i mocno identyfikował się z tym miejscem. Był również wiernym fanem warszawskiej Legii, a młodości sam z powodzeniem grał w piłkę. W wolnych chwilach pisał opowiadania fantasy, występował także w zespołach muzycznych. Znakomicie gotował - jego wegańskie potrawy to była prawdziwa kulinarna sztuka, którymi zdobywał serca nawet zatwardziałych fanów mięsa. Zapamiętaliśmy Wojtka jako człowieka nieszablonowego, pełnego wielu nietuzinkowych pomysłów, ale też niezwykle kompetentnego i pełnego zdrowej pasji. Mimo młodego wieku był dziennikarzem w starym stylu - w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Lubił drążyć temat, poznać różne opinie, sprawdzić informację w kilku źródłach... Jego artykuły zawsze były maksymalnie "dopieszczone".
Wojtek kilka dni temu trafił do szpitala. Od wielu lat zmagał się z ciężką chorobą. Zmarł w nocy z czwartku na piątek. Miał 34 lata. Cześć Jego pamięci.