Według Bloomberga, straty szacowane są na 1,5 biliona dolarów amerykańskich. Tuż po przedstawieniu tegorocznych prognoz na Wall Street, sytuacja znów jest niepewna. Wszystko przez epidemię, która wybuchła w Wuhan. To co zaczęło się od pojedynczego incydentu przypominającego zapalenie płuc, zmieniło się w niebezpieczną zarazę, a ta nie pozostała bez wpływu na światowe rynki. Jak podał Bloomberg, najbardziej ucierpiały surowce. Indeks Bloomberg Commodity Spot spadł o 4,5 proc.
Specjaliści porównują sytuację do epidemii SARS w latach 2002-2003. Amerykańskie akcje spadały wtedy o około 10 proc., ale później wróciły do normy. Ponieważ do epidemii doszło w Chinach, to właśnie chińskie podmioty ucierpiały najbardziej. Kontrakty terminowe na indeksie FTSE China A50 spadły o 10 proc. od 20 stycznia. Bloomberg podkreśla, że akcje spadły na całym świecie. Azja osiągnęła najgorszy wynik, podczas gdy europejskie akcje pozostały bez szwanku.
Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna" rozprzestrzenianie się koronawirusa z Chin martwi także polskich inwestorów giełdowych. Wpływ sytuacji można dostrzec nawet na WIG20. - WIG20 stracił 3,27% i był jednym z najsłabszych indeksów na świecie - pisze gazeta.