Nowy szef NBP: Drażnią mnie patologiczne obszary biedy w Polsce!

Kandydaturę Glapińskiego na stanowisko prezesa NBP na wniosek prezydenta zaakceptował już Sejm. Ekspert przejmie kierowanie instytucją od momentu złożenia przysięgi, które nastąpi najpewniej 21 czerwca. Już teraz jednak Glapiński udzielił wywiadu dziennikowi „Rzeczpospolita”. Jak wynika z rozmowy, zdaje on sobie sprawę, że objęcie nowego stanowiska niesie ze sobą nie tylko blaski, ale i cienie w postaci wyzwań takich jak np. pomoc frankowiczom. Co ciekawe, według nowego szefa NBP, pomoc im jest właściwie niepotrzebna! - Według mnie nie istnieją przesłanki ekonomiczne przemawiające za tym, by zajmować się problemem kredytów walutowych. Istnieją tylko przesłanki polityczne, państwowe – mówi nowy szef NBP.

ZOBACZ TEŻ: Kim jest prof. Adam Glapiński? Nowy prezes NBP [ZDJĘCIA]

Z drugiej jednak strony Glapińskiemu nie można zarzucić odrealnienia. Zdaje on sobie bowiem sprawę z problemów finansowych Polaków. Uważa, że nasze społeczeństwo jest wciąż mało zamożne. - Mamy niskie zarobki i wysokie oczekiwania konsumpcyjne. Ta zamożność systematycznie się jednak zwiększa, w tym dzięki systematycznemu wzrostowi płac. Teraz pomoże w tym jeszcze program 500+ oraz planowana minimalna płaca godzinowa na poziomie 12 zł – uważa Glapiński. Zdaniem szefa NBP, jeśli chodzi o ocenę programu 500 zł na dziecko, trudno jest jej dokonać jedynie z perspektywy ekonomicznej. - Pasjonuje mnie wymiar społeczny i cywilizacyjny rządowego programu – mówi Glapiński.

Jak dodaje, w Polsce drażnią go „zupełnie nieeuropejskie obszary patologicznej biedy”. - W Warszawie tego nie widać, ale w innych częściach Polski jest ich sporo. Program 500+ daje nadzieję na poprawę sytuacji rodzin wielodzietnych, najbiedniejszych – uważa Glapiński. Jego zdaniem właśnie dlatego rządowe wsparcie trzeba ocenić pozytywnie, a nawet jako wydarzenie historyczne. - Nie wydaje mi się, aby przy obecnym tempie wzrostu PKB budżet miał jakieś nadzwyczajne problemy z powodu 500+ - mówi Glapiński. Ekspert w ciepłych słowach wypowiada się również o innych projektach rządu, takich jak tzw. plan Morawieckiego. Nowy szef NBP mówi, że patrzy na niego z nadzieją, choć jeszcze trzeba poczekać na dotyczące go szczegóły operacyjne.

ZOBACZ TEŻ: Polska się wyludnia. Co dalej z naszą gospodarką?

Jeśli zaś chodzi o podniesienie kwoty wolnej od podatku i obniżenie wieku emerytalnego, zdaniem szefa NBP, te punkty programu wyborczego PiS trzeba realizować w miarę możliwości. - Jeśli wzrost PKB będzie w pobliżu 4 proc., to mogą one pojawić się już w najbliższych latach – uważa Glapiński. Zabrał on też głos w sprawie rynku pracy, na którym obecnie jest w naszym kraju aż milion obywateli Ukrainy. Według Glapińskiego to dobra tendencja. Uważa on nawet, że kryzys demograficzny, który nadciąga nad Polskę, nie będzie miał negatywnych skutków gospodarczych, właśnie dzięki pracownikom z Ukrainy. - Dopóki Ukraina będzie się borykać z problemami polityczno-gospodarczymi, [jesteśmy bezpieczni - red.]. Oczywiście wolałbym, żeby nasz wschodni sąsiad dynamicznie się rozwijał, ale dopóki tak nie jest, nie może odpowiednio zagospodarować młodych, zdolnych i wykształconych ludzi. Przyjeżdżają oni do Polski, doskonale się integrują (…). A jeśli potrzeby się zwiększą, przyjedzie ich więcej – uważa szef NBP. Jasno jednak podkreśla, że jeśli chodzi o sektor bankowy, jest za jego polonizacją. A to dlatego, że banki z zagranicznym kapitałem bardziej troszczą się o sytuację ekonomiczną państwa, z którego pochodzą, niż tego, w którym działają ich filie.

Źródło: „Rzeczpospolita”