W sondażach Rafał Trzaskowski i Patryk Jaki idą „łeb w łeb”. Podobnie, gdy mowa o ich zaangażowaniu w kampanię wyborczą. Jeszcze zanim oficjalnie wystartowała, media społecznościowe pełne były wizji kandydatów na przyszłość Warszawy, a spotkania z mieszkańcami stały się niemal trwałym obrazem stołecznej rzeczywistości. Jednak to zaangażowanie może mocno uszczuplić budżet Patryka Jakiego. Dlaczego?
– Biorę urlop bezpłatny w Ministerstwie Sprawiedliwości aż do czasu zakończenia kampanii wyborczej – zapowiedział kandydat PiS na prezydenta Warszawy dziennikarzom PAP. – To już tylko pięć tygodni – dodał.
Te „tylko” pięć tygodni do wyborów, które odbędą się 21 października 2018 roku to dokładnie 35 dni. Jeżeli faktycznie w tym czasie Patryk Jaki przestanie pobierać pensję z resortu, którego jest wiceszefem, to straci tysiące złotych.
W zeszłym roku bowiem wiceminister sprawiedliwości za pełnioną w resorcie funkcję otrzymał wynagrodzenie w wysokości niemal 190 tys. złotych. Jeżeli podzielimy to przez 365 dni, to oznacza, że ministerialna „dniówka” Patryka Jakiego wynosi ponad 520 złotych. W tym wypadku, jeżeli dzień po swojej zapowiedzi kandydat na prezydenta Warszawy pójdzie na urlop do czasu wyborów, to na jego konto nie trafi przeszło 18 tys. złotych.
Mamy jednak pocieszenie dla Patryka Jakiego – zgodnie z jego oświadczeniem majątkowym, zapewne i tak zarobi na poselskiej diecie, obrotach na Giełdzie Papierów Wartościowych i wynajmie mieszkania. Oczywiście nie będzie to tyle pieniędzy, co z ministerstwa, ale statystyczny Polak taką wypłatą by nie pogardził – ponad 4,6 tys. złotych. Przy takich zarobkach łatwo być szlachetnym.