Bernard Madoff

i

Autor: AP

Piramida finansowa okradła 13500 osób. Tak Bernard Madoff zdobył miliardy

2021-04-24 5:38

- Popełniłem straszliwy błąd - tak Bernard Madoff podsumował w sądzie swoją przestępczą działalność. Skrucha niewiele pomogła. Twórca niesławnej piramidy finansowej został skazany na 150 lat pozbawienia wolności. Była to maksymalna możliwa kara. Ciężko zresztą wierzyć w szczerość Madoffa, który w więzieniu powiedział jednemu z współosadzonych „Pieprzyć moje ofiary. Woziłem się z nimi przez 20 lat, a teraz odsiaduję 150 lat”. Według pierwotnych szacunków organizacja Madoffa ograbiła 13500 osób na 65 miliardów dolarów amerykańskich

Madoff stworzył największą na świecie piramidę finansową i oszukał inwestorów łącznie na 50 miliardów dolarów. W 2009 roku sąd skazał go na najwyższy, za to przestępstwo, wymiar kary, czyli 150 lat więzienia.

Spektakularny, nawet na standardy amerykańskiego prawa, wyrok oznaczał dla Madoffa, że przez resztę życia świat będzie oglądać zza więziennych krat. Nie miał szans na przedterminowe zwolnienie (prawo wymagało odbycia przynajmniej 85 proc. wyroku i dobrego sprawowania). Ostatecznie Madoff zmarł 14 kwietnia 2021 roku w więzieniu w Butner w wieku 82 lat. Został zapamiętany jako twórca największej piramidy finansowej świata. Początkowo skalę jego grabieży szacowano na 65 miliardów dolarów. Z czasem szacunki malały, ale kwota którą wpisano do zarzutów pozostała kosmiczna: 50 miliardów dolarów. Madoff w trakcie swojej "kariery" okradł 13500 inwestorów - na liście są zarówno organizacje, jak i pojedyncze osoby. W przeciwieństwie do rodzimych piramid, które w Polsce grasowały aktywnie w latach 90. ambicje Madoffa nie kończyły się na niewykształconych naiwniakach.

Na liście ofiar piramidy Madoffa znajdziemy największe nazwiska ze świata amerykańskiego kina a nawet polityki. Madoff naciągnął m.in. Johna Malkovicha, Kevina Bacona wraz z jego żoną, Sandy'ego Koufaxa czy senatora Franka Lautenberga i potentata budowlanego Larry'ego Silversteina. Na obietnice Madoffa nabrała się nawet fundacja Stevena Spielberga. Klientami oszusta w pewnym momencie były nawet banki, takie jak Royal Bank of Scotland, Société Générale, BNP Paribas, UniCredit, Citigroup, JP Morgan, Bank of America, UBS.

Jakie było modus operandi tego superłotra finansjery? Nie rzucał się na ofiary, a cierpliwie czekał, aż same wpadną w jego sidła, zachęcone atmosferą elitarności. To był zamknięty klub dla największych i najbogatszych. Inwestorem Madoffa można było zostać, tylko jeśli nowa osoba została polecona przez któregoś z dotychczasowych uczestników. Poza znajomościami, trzeba było mieć też wypchany portfel. Minimalna kwota inwestycji wynosiła 10 mln dolarów. 

Pomimo ogromnej popularności funduszu Madoffa, finansowy biznes, w przeciwieństwie do inwestorów, wcale nie był ślepy. Ani Goldman Sachs, ani Credit Suisse nigdy nie uznały Madoffa za zaufanego maklera. Société Générale wprost ostrzegał przed inwestowaniem w podejrzanego nowojorczyka, a jego działalnością interesowała się Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd. Mimo to, elitarny klub inwestorów rósł a Madoff obracał środkami, które umiejętnemu finansiście pozwoliłyby na pomnażanie i tak kosmicznego kapitału. Obiecywał 12 proc. zysków z lokat w swojej piramidzie, ale miał jednak zupełnie inny plan - żałosny, w porównaniu z wizją miliardowych dochodów, którą obiecywał inwestorom. Madoff po prostu... kradł.

Podczas gdy inwestorzy czekali aż gotówka powierzona naciągaczowi się pomnoży, on sam pławił się w luksusach. Razem z żoną Ruth zajmował na Manhattanie dwupiętrowy apartament wyceniany na 7 mln dolarów, którego utrzymanie kosztowało 6,5 tys. dolarów miesięcznie. Miał też dom wakacyjny w Palm Beach na Florydzie wart 11 mln dolarów, kolejny w Montauk na Long Island (7 mln) oraz mieszkanie na południu Francji (1 mln). W swoich czterech domach zgromadził meble i ruchomości warte 8 mln dolarów. Konta Madoffa opiewały na 17 mln dolarów w gotówce i 45 mln w papierach wartościowych. 

To jednak było wciąż za mało. Wciąż dobudowywał kolejne piętra swojej piramidy, nie mając przy tym nawet odrobiny przyzwoitości. Kiedy jego syn Andy niemal utonął, Madoff postanowił nagrodzić prostego hydraulika, który ocalił jego potomka. W tym celu... zaoferował mu możliwość zainwestowania w swój fundusz 100 tys. dolarów, oszczędności całego życia. Także i te pieniądze pochłonęła piramida.

Czy Madoff w ogóle robił coś z powierzonymi mu pieniędzmi? Po prostu je wydawał. Początkowo fundusz starał się sprawiać wrażenie faktycznie działającej instytucji - inwestował w papiery wartościowe i nieruchomości. Kiedy jednak po procesie piramidą zajął się likwidator, okazało się, że przez ostatnie 13 lat Madoff wyłącznie zbierał pieniądze i nie inwestował wcale. Kiedy któryś z uczestników chciał wypłacić środki, płacił jednym klientom pieniądze drugich.

Jak zwykle okazało się, że kłamstwo ma krótkie nogi. Madoffa aresztowano w 2008 roku. Naciągacz przyznał się do winy i 29 czerwca 2009 r. został skazany. Syn Madoffa powiesił się w drugą rocznicę aresztowania ojca.

Działacz społeczny schwytał oszusta działającego metodą „na policjanta”. Zatrzymany 27-latek próbował wyłudzić pieniądze od 82-letniej staruszki

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze