Zasiłek dla bezrobotnych miał wzrosnąć do 1200 zł. Takie obietnice składali Polakom przedstawiciele rządu. Decyzja o podwyżce miała być odpowiedzią na kryzys gospodarczy, jaki wywołuje pandemia koronawirusa. Dodatkowo miał wejść też zasiłek dla osób, które udowodnią, że stracili stanowisko przez epidemię. Wysokość tego dodatku solidarnościowego wyliczono na 1300 zł. Zatem w sumie ten, kto stracił teraz pracę i to przez koronawirusa, mógłby liczyć w sumie na 2,5 tys zł świadczenia. Po zakończeniu epidemii należny bezrobotnym zasiłek spadłby zaś do 1200 zł. Decyzje w tej kwestii miały zapaść najpóźniej w czerwcu. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że prace nad odpowiednimi przepisami opóźniają się i prawdopodobnie wejdą w życie dopiero na początku lipca.
Polecane: Koronawirus w Polsce. GUS pokazuje, jak zmienia się praca
Ale póki co, osoby bezrobotne uprawnione do pobierania zasiłku mogą liczyć na podwyżkę zasiłku o blisko... 20 zł. To kwota corocznej waloryzacji zasiłku dla bezrobotnych. Waloryzacja zasiłku dla bezrobotnych ma miejsce w czerwcu. Jak podaje resort pracy, od 1 czerwca zasiłek wzrasta o 19,90 złotych i przez pierwsze trzy miesiące będzie wynosił 881,30 zł. Po trzech miesiącach kwota ta spada do 692 zł miesięcznie, a potem osoba w ogóle uprawniona do takiego zasiłku, traci do niego prawo.