W marcu liczba dni absencji chorobowej wyniosła 36,1 mln i była wyższa od tej z lutego aż o połowę. Równie niemal o połowę zwiększyła się liczba zwolnień lekarskich i liczba dni na zwolnieniu lekarskim w stosunku do marca roku poprzedniego.
Większość zwolnień była brana przez pracowników z powodu własnej choroby. To 2,6 mln zaświadczeń wydanych przez lekarzy, czyli 84 proc. ogółem wystawionych zwolnień. Czy to oznacza, że Polacy masowo się rozchorowali? Zapewne lekarze chuchali na zimne i wystawiali zwolnienia lekarskie osobom, które miały jakiekolwiek objawy infekcji wirusowej. Ale i wiele osób po prostu bało się śmiertelnie niebezpiecznej choroby i akurat w tym czasie zgłaszało się do lekarzy z dolegliwościami, które towarzysza im już od dawna. Nie ma też co ukrywać, że była i taka grupa osób, które uciekały na zwolnienia w obawie przed kryzysem gospodarczym i zwolnieniem z pracy.
Kiedy wzięto rekordową liczbę zwolnień? Okazuje się, że był to 16 marca. Wtedy właśnie rząd zaostrzył zasady kwarantanny i oficjalnie zamknął przedszkola, szkoły, uczelnie i żłobki. Tego dnia wystawiono 274,5 tys. zaświadczeń lekarskich, co stanowiło niemal 10 proc. ogółu zwolnień w marcu. W liczbach tych nie ma tzw. dodatkowych zasiłków opiekuńczych na dziecko, które rząd wprowadził 8 marca.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"