Jak podaje "Rzeczpospolita", obecnie polityka spójności finansuje zmniejszanie różnic w poziomie rozwoju, według pewnych priorytetów tematycznych, jak bezrobocie, cyfryzacja czy zmiana klimatyczna. W nowym budżecie, od 2021 r. KE będzie finansować szczegółowo opisane cele.
- W większym stopniu (fundusze - red.) mają być więc nastawione na realizowanie reform strukturalnych niż wyrównywanie różnic w rozwoju - podaje "Rzeczpospolita".
Jaki strumień pieniędzy popłynie do Polski? Po przykręceniu kurka z euro, w latach 2021-2027 nad Wisłę trafi 73 mld euro, czyli o 9 mld euro mniej niż obecnie.
Na dopłatach bezpośrednich dla rolników stracimy tylko 1 proc. z obecnej kwoty. Dużo większe cięcia czekają Polskę w przypadku funduszy na rozwój obszarów wiejskich - te będą okrojone o ok. 25-27 proc.
Dlaczego z Brukseli do Polski popłynie mniejszy strumień pieniędzy niż w budżecie na lata 2014-20? - Przede wszystkim dynamiczny wzrost gospodarczy w ostatnich latach sprawił, że PKB na głowę w Polsce jest wyraźnie wyższe niż gdy powstawał poprzedni budżet. Ponadto, obecnie Komisja Europejska uwzględnia również inne kryteria, w tym bezrobocie młodych oraz poziom edukacji, co stawia kraje południowej Europy w relatywnie korzystniejszej sytuacji przy podziale środków - przekonują ekonomiści Citi Handlowego.
Źródło: "Rzeczpospolita"