Podczas gdy nieustannie słyszymy od naszych polityków jak ważna jest ochrona życia już od poczęcia oraz zapewnienia, że w Polsce kobietom będzie się żyło lepiej, polskie szpitale dobitnie pokazują jak mało ma to wspólnego z prawdą. Najnowszy raport Fundacji Rodzić Po Ludzku odsłania kulisy horroru jaki na porodówkach przeżywają Polki w tej najważniejszej dla nich chwili w życiu. Coś, co powinno być najpiękniejszym wspomnieniem przez szpitalny personel staje się traumą na całe życie.
Aż 24 proc. z przebadanych przez fundację 10 tys. kobiet usłyszało w szpitalu niestosowne komentarze. To jednak bardzo grzecznie ujęta opinia, gdy czytamy, że personel do rodzącej kobiety mówił „Chciałaś się pie****ć, to teraz masz” albo gdy lekarz podczas badania stwierdzał „macnę sobie”. Co dziesiąta kobieta była na porodówce wyśmiewana przez personel.
- Leżałam na stole operacyjnym, byłam przyszykowywana do cc (cesarskie cięcie – przyp. red.), przed położeniem się kazano mi się rozebrać do naga w obecności około 10 osób, w tym mężczyzn, studentów. Widziałam jak po cichu mnie obgadują i naśmiewają się. Było to bardzo poniżające. - opisała w raporcie swoją sytuację jedna z matek.
Przerażające informacje znajdują swoje potwierdzenie na grupach społecznościowych, które zrzeszają m.in. nowoczesne mamy. Po publikacji raportu nie brakowało słów krytyki pod adresem lekarzy czy pielęgniarek, ale także komentarzy opisujących własne „traumy z porodówki”.
- Miałam problemy z pokarmem – zwierza się jedna z internautek. - Położna kazała mi się „masować” po piersiach, ale po porodzie po prostu nie miałam sił. W związku z tym bez pytania podniosła mi siłą koszulę do góry, że byłam cała naga, i sama zaczęła „masować” moje piersi… podczas gdy u pacjentki leżącej obok z wizytą był ojciec, mąż i brat.
- Ja jak poprosiłam o znieczulenie, to usłyszałam z ust lekarza dowcip o tym, że jak się nie chciało seksu analnego bo boli, to teraz dopiero poczuję co to ból – wtóruje inna internautka.
Odmowy podania danego leku czy wykonania prośby pacjentek to kolejny fragment raportu „Rodzić po ludzku”. Gdy kobieta z góry zaznaczyła, że nie chce rodzić „siłami natury”, lekarz miał stwierdzić, że taki powód to „g*wno”. Ponad 17 proc. badanych stwierdziło, że personel lekceważył ich prośby, nie odpowiadał na pytania czy po prostu ignorował.
- Podczas cięcia cesarskiego powiedziałam, że jest mi niedobrze, osoba operująca, zamiast podać gazę bądź rynienkę, powiedziała „proszę się opanować tu trwa operacja” - opowiada jedna z kobiet, które przeżyły „piekło polskiej porodówki”. - Przebili mi pęcherz. Co chwila słyszałam docinki typu „nie przeżywaj, nie udawaj, nie pajacuj, taki ból to nie ból (...). - czytamy dalej w raporcie opis wspomnień z polskiego szpitala.
Obecność studentów podczas porodu, która opisana była już wcześniej, jest oczywiście zrozumiała – w końcu przyszli lekarze potrzebują także praktyki. Problem w tym, że ponad 46 proc. kobiet nie było pytanych o zgodę, czy studenci mogą być świadkami narodzin ich dziecka. Co ciekawe, w tym przypadku lekarze zdają się patrzeć na… wykształcenie przyszłej matki. Z pytanych o zgodę na obecność studentów w czasie porodu przeszło 56 proc. kobiet miało wykształcenie wyższe.
W ogóle sprawa prywatności czy intymności na porodówce zdaje się nie istnieć. Zaledwie 19 proc. matek uznało, że w żaden sposób nie odarto ich z godności. Niemal ¾ badanych stwierdziło, że personel w obecności innych osób na sali bez skrępowania rozmawiał o ich stanie czy przeprowadzał badania, a 12 proc. doświadczyło tego przy obecności w sali odwiedzających inne pacjentki.
W raporcie nie brakuje też informacji, że powodem złego traktowania matek przez personel był brak znajomości w szpitalu lub brak wykupionej opieki w szpitalu. To też znajduje potwierdzenie wśród komentujących raport.
- Rodziłam po znajomości, bo mąż się wychowywał z jednym z lekarzy ze szpitala, więc byłam traktowana jak bogini, ale gdy widziałam podejście do innych mam, to do dziś przechodzą mi po plecach ciarki. - napisała jedna z internautek.
Raport pokazuje nam wprost, że w Polsce „rodzenie po ludzku” jest tylko dla wybranych.