W uzasadnieniu decyzji napisano, że w kraju, który boleśnie odczuł skutki kryzysu bankowego z 2008 roku, a w kwietniu br. został dotknięty skandalem wokół Panama Papers, "ma fundamentalne znaczenie, by posłowie byli finansowo niezależni".
Zobacz też: Mundurowi znów dostaną 100 proc. pensji na zwolnieniu
Podkreślono, że na rynku pracy nie ma żadnej posady, którą można by porównać do mandatu posła, a dotychczasowe wynagrodzenie nie odzwierciedlało czasu, jaki posłowie poświęcają na swoje obowiązki.
Propozycję podwyżek dla posłów wysunęła komisja składająca się z pięciu osób: trzech mianowanych przez parlament, jednej wyznaczonej przez Sąd Najwyższy i jednego przedstawiciela ministerstwa finansów. Islandzki parlament Althing ma jedną izbę liczącą 63 posłów, wybieranych na czteroletnią kadencję.
Na Islandii w weekend odbyły się przedterminowe wybory parlamentarne. Doszło do nich po dymisji premiera Sigmundura Gunnlaugssona, której obywatele domagali się podczas protestów ulicznych w kwietniu 2016 roku na fali skandalu Panama Papers. Z dokumentów ujawnionych wiosną przez międzynarodowe konsorcjum dziennikarzy śledczych wynika, ze konta w rajach podatkowych posiadało ok. 600 Islandczyków, w tym ówczesny premier i dwóch ministrów.
Według jeszcze nieoficjalnych danych, wygrała je konserwatywna Partia Niepodległości. Drugie i trzecie miejsce zajęły odpowiednio Zielona Lewica i Partia Piratów.