Co decyduje o tym, że kawałek plastiku, który w banku dostajesz do ręki, jest bezpiecznym instrumentem płatniczym (jeśli oczywiście zachowasz zdrowy rozsądek przy korzystaniu z niego)? Rozstrzygające są tu dwie kwestie: z jednej strony gwarancje przewidziane prawem, bardzo korzystne dla posiadaczy kart, z drugiej zaś - stosowanie przez wystawców kart najnowocześniejszych rozwiązań technologicznych.
Jako posiadacz karty masz ustawową gwarancję, że jeżeli złodziej użyje zgubionego przez ciebie lub skradzionego ci "plastiku", to nie stracisz przez to więcej niż równowartość 150 euro. A więc dokonane przez złodzieja transakcje - do chwili zastrzeżenia przez ciebie karty - obciążą twoje konto, ale na kwotę nie wyższą niż 150 euro (niektóre banki we własnym zakresie mogą jednak tę kwotę obniżać). Od momentu zastrzeżenia karty natomiast żadna transakcja nią dokonana nie obciąża cię - całkowitą odpowiedzialność przejmuje bank.
Dzięki ustawie ryzyko poniesienia strat związanych z nieuprawnionym użyciem karty w dużej mierze przerzucone jest na barki banku. Nic więc dziwnego, że banki, chcąc ograniczyć to ryzyko, wprowadzają na polski rynek nowoczesne karty wyposażone w mikroprocesory (tzw. standard EMV). Karty takie są o wiele lepiej zabezpieczone niż "plastiki" zaopatrzone jedynie w paski magnetyczne. Korzyści z tej zmiany odnoszą także sami klienci, którzy otrzymują do ręki jeszcze bezpieczniejszy instrument płatniczy.
Co więcej - wraz z upowszechnianiem się standardu EMV otwierają się nowe możliwości wykorzystania kart płatniczych. Dzięki mikroprocesorowi karta taka, oprócz funkcji płatniczych, będzie mogła pełnić rolę legitymacji (np. szkolnej) czy biletu (np. na komunikację miejską).