- Benefit finansowy jest oczywisty. Na wejściu mamy 100 proc. zwrotu w stosunku do tego, co inwestujemy. Do każdej naszej złotówki drugie tyle dopłaca pracodawca i państwo. Mam nadzieję, że po kilku latach dojdziemy do prawdziwego upowszechnienia tego systemu. Nie ma wątpliwości, ze jest to potrzebne - obiecywał w rozmowie z "SuperBiznes" Paweł Borys.
Jak do działa wytłumaczyli analitycy PFR. Jeżeli Kowalski zarabia średnią krajową i do PPK dołączył w grudniu 2019 r., do tej pory wpłacił 1590 zł. Tymczasem stan jego konta pokazuje 3462 zł. Oznacza to, że ma 117 proc. więcej pieniędzy niż wpłacił.
ZOBACZ TEŻ: Skarbówka uderzy wysokimi mandatami w przedsiębiorców. Ich rzecznik interweniuje w Senacie
PPK to nowy sposób oszczędzania na emeryturę. Program jest dobrowolny. Pracownicy przekazują wybranym instytucjom finansowym pieniądze, które są pomnażane przez składki od pracodawców i państwo. Pracownik standardowo wpłaca 2 proc. pensji, ale w przypadku osób o niskich zarobkach można obniżyć ją nawet do 0,5%. Pracodawca zawiera w imieniu i na rzecz pracownika umowę o prowadzenie PPK i finansuje za niego wpłatę podstawową wynoszącą 1,5% wynagrodzenia. Może także finansować wpłatę dodatkową – do 2,5% wynagrodzenia.
- Portfele bardziej ryzykowne, ale i dające szanse na większe stopy zwrotu, oferuje się młodszym uczestnikom programu, natomiast w przypadku osób zbliżających się do wieku emerytalnego – portfele zachowawcze. Dodatkową zachętą do oszczędzania w PPK są dopłaty pracodawców i budżetu państwa do odkładanego przez pracowników kapitału, tak jak zachętą do gromadzenia środków w IKE i IKZE są ulgi podatkowe od, rokrocznie limitowanych przez rząd, kwot wpłat na konta emerytalne - oceniła prof. dr hab. Dorota Witkowska z Uniwersytetu Łódzkiego.