Jak informuje Leszek Miętek, szef Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych, na rynku może brakować w tej chwili nawet ok. 2 tys. maszynistów. Wymienia on również dwa powody, dla których braki kadrowe szybko się nie skończą. Po pierwsze, maszyniści wkrótce zaczną masowo przechodzi na emerytury. Po drugie, pozyskanie i wyszkolenie nowych wcale nie jest proste, m.in. ze względu na wyśrubowane wymagania zdrowotne.
Słowa szefa ZZMK potwierdzają statystyki Urzędu Transportu Kolejowego. Z danych z czerwca wynika, że 56 proc. maszynistów ma powyżej 50 lat, 25 proc. to osoby 40-50-letnie, a tylko 5,6 proc. ma mniej niż 30 lat. Ale jeszcze trzy lata wcześniej ci najmłodsi stanowili zaledwie 0,8 proc., a aż 71 proc. to były osoby wieku 50-60 lat i starsze. Maszyniści najczęściej kończą pracę w wieku 55-60 lat. Korzystają z tzw. emerytury pomostowej ze względu na stan zdrowia.
Zobacz także: Czy pracownicy Deutsche Banku powinni martwić się o stanowiska pracy?
Firmy czasem kuszą wyższymi płacami i podkradają sobie pracowników, a bywa, że dzielą się nimi między sobą. Specjalny program udostępniania maszynistów ma na przykład firma Arriva. Inni przewoźnicy „wypożyczają” też swoich pracowników, gdy obsługiwane przez nich linie kolejowe są zamykane na czas remontów.
Szkoleniami nowych osób zajmują się w tej chwili sami przewoźnicy, gdyż w szkołach zawodowych brakuje klas kolejowych. Leszek Miętek zaznacza, że pozyskiwanie nowych pracowników jest trudne, połowa kandydatów odpada już na etapie badań lekarskich, bo wymagania są wyśrubowane. A młodzi często mają na przykład za słaby wzrok albo słuch.
Szkolenie trwa do dwóch lat. Najpierw przez dwa lub trzy miesiące ochotnik uczestniczy w kursie teoretycznym, po którym zdobywa się licencję wydawaną przez Urząd Transportu Kolejowego. Z tym dokumentem można wziąć udział w blisko półtorarocznym płatnym stażu (można dostać ok. 1,8-2 tys. na rękę) u wybranego przewoźnika. Zainteresowanie jest spore.
Czytaj: Ukraińcy pracujący w Polsce mają już związek zawodowy
Zainteresowanie jest spore. Np. do PKP Intercity w zeszłym roku na 100 miejsc zgłosiło się 500 chętnych. Ale w trakcie praktyk wielu maszynistów rezygnuje – jeśli mają zbyt słabą odporność na zmianowy tryb pracy (nocne zmiany), źle znoszą monotonię i nie radzą sobie z traumatycznymi przeżyciami, takimi jak wypadki czy samobójstwa na torach.
Uczniowie, którzy kończą szkolenie, zdają egzamin, po którym otrzymują świadectwo maszynisty. Można wtedy nieźle zarobić – do 6 tys. zł brutto, w zależności od doświadczenia i kompetencji.
Źródło: wyborcza.biz, oprac. MK