Propozycja ZUS część większego szerszej reformy systemu emerytalnego przygotowanej przez ZUS. Teraz ma się nim zająć rząd.
Projekt przewiduje, że po obniżeniu wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn każda osoba, która przepracuje 20 lat (w przypadku kobiet) lub 25 lat ( w przypadku mężczyzn) będzie miała prawo do otrzymywania najniższego świadczenia z ZUS. Warunek – przez cały ten okres miała opłacaną składkę przynajmniej od płacy minimalnej.
W rekomendacjach przygotowanych ZUS znalazł się również zapis, zgodnie z którym prawo do emerytury mieliby tylko ci, którzy udowodnią przynajmniej 15 (kobiety) lub 20 lat (mężczyźni) tzw. okresów składkowych. W praktyce oznacza to pozbawienie prawa do emerytury tysięcy Polaków pracujących sporadycznie na etacie (np. przez 10 lat) lub na umowach o dzieło, od których nie odprowadza się składek.
Czytaj również: ZUS wyjaśnia: Minimalna emerytura po 20 i 25 latach pracy
Dla takich osób ZUS ma inną propozycję – dostaną jednorazowy zwrot wszystkich wpłaconych składek. Urzędnicy uzasadniają, że osoby z niewielkim stażem pracy, które odłożyły niewiele składek, będą miały bardzo niską emeryturę. A w związku z tym koszty obsługi przelewów często będą przekraczać wartość samego świadczenia. A to marnowanie pieniędzy.
Zdaniem Łukasza Wacławika, specjalisty od ubezpieczeń społecznych z krakowskiej AGH takie rozwiązanie jest słuszne, ale może budzić kontrowersje. – Wydaje się, że ZUS na zbyt wysokim poziomie ustanowił staż uprawniający do emerytury. Mogłoby to być nie 15 czy 20 lat, ale np. 5 lat opłacania składek – uważa.
Wacławik wyliczył, że mężczyzna zarabiający przez 10 lat średnią krajową uzbiera emeryturę w wysokości ok. 500 zł brutto, a jeżeli zarabiałby pensję minimalną - 200 zł brutto. - Ludzie powinni mieć prawo do ich wypłaty, a ZUS chce im to uniemożliwić - dodaje Wacławik.
Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku zwraca też uwagę, że również z punktu widzenia budżetu państwa takie rozwiązanie może przynieść więcej szkody niż pożytku. Tłumaczy on, że dając ludziom jednorazowo wszystkie wpłacone składki, narażamy się na sytuację, że dana osoba od razu wszystko wyda. I wtedy trzeba będzie jej wypłacać z pomocy społecznej jeszcze większy zasiłek, niż gdyby miała niską, ale regularną emeryturę.
Zobacz także: Pracodawcy dołożą do naszych emerytur?
Gdyby pomysł ZUS wszedł w życie, mógłby dotknąć tysiące osób. Według najnowszych danych w tej chwili ok. 80 tys. Polaków dostaje emeryturę niższą od minimalnej, czyli mniej niż 882 zł brutto miesięcznie (bo nie spełniają ustawowych wymogów). Niektórzy otrzymują zaledwie 5 czy 6 zł, najniższa emerytura nie przekracza... 45 groszy.
W związku z upowszechnieniem umów śmieciowych w przyszłości liczba tych, za których nie odprowadzano składek przez odpowiednio długi czas może zdecydowanie wzrosnąć.
Źródło: wyborcza.biz, Superbiz.pl; oprac. MK