W dobie pandemii rynek pracy przeżył prawdziwy wstrząs. To trudne czasy, dlatego bulwersuje jest zachowanie niektórych pracodawców. Od początku roku nagminnie nie wypłacają pensji swoim pracownikom. Dla przykładu - w samej budowlance kwoty te sięgają ponad 6,5 mln zł! A to i tak nic w porównaniu z branżą przetwórstwa przemysłowego, która łącznie zalega pracownikom 37,5 mln zł. Co dokładnie wchodzi w skład tych gigantycznych kwot?
- Są to należności wynikające ze stosunku pracy takie, jak pensje, ale i wynagrodzenia za nadgodziny nadliczbowe, ekwiwalenty, np. odzież roboczą, pracę w godzinach nocnych i niewykorzystane urlop - mówi Super Expressowi Danuta Rutkowska, rzecznik prasowy Głównego Inspektora Pracy. Jak podkreśla w sytuacji złośliwego naruszania praw pracownika inspektor może skierować do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Odszkodowanie od rządu za lockdown? Kto może odzyskać pieniądze?
Na liście zaległości wyjątkowo źle wypadła w tym roku branża rozrywkowa i kulturalna. Artyści nie otrzymali łącznie ponad 2 miliony złotych za swoją pracę. - W poprzednich latach nie było tak wysokich braków w tej branży - zauważa Rutkowska.
Od początku roku do końca września inspektorzy przeprowadzili w całym kraju ponad 40 tys. kontroli. Wynika z nich, że pracodawcy nie wypłacili swoim pracownikom ponad 75,5 mln zł. Inspektorzy mogą na nieuczciwego pracodawcę nałożyć grzywnę w wysokości od 1 do 2 tys. zł. Może też skierować do sądu wniosek o ukaranie. Wówczas grzywna może wzrosnąć nawet do 30 tys. zł.