Uśrednione roczne zarobki prezesów topowych spółek to 1,5 miliona złotych brutto rocznie, czyli ok. 375 średnich pensji przeciętnego Polaka (według danych Głównego Urzędu Statystycznego za luty 2015) – wynika z wyliczeń serwisu money.pl. Różnica pomiędzy lidererem zestawienia Zbigniewem Jagiełło z PKO BP i dziesiątym w stawce Jarosławem Zagórowskim z JSW (obecnie już były prezes), to ponad 2 miliony złotych. Cała dziesiątka kosztuje podatnika rocznie aż 65 mln zł!
Spółki, które chociaż w 50 proc. należą do państwa, objęte są tzw. ustawą kominową. Zakłada one, że miesięczne wynagrodzenie prezesów tych firm nie może być wyższe niż sześciokrotność przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw – ok. 4 tysiące złotych brutto, czyli mniej więcej 25 tysięcy złotych miesięcznie. Skąd zatem taka ogromna rozpiętość w pensjach?
Ustawę można obejść na kilka sposób. Najłatwiejszy polega na zarejestrowaniu spółki poza Polską – z tego rozwiązania korzysta m.in. prezes Lotosu. Inna metoda to zatrudnienie na podstawie kontraktu menadżerskiego, którego zapis jest tajny i dorabianie w spółkach zależnych – w których mogą zasiadać w radach nadzorczych.
Zobacz też: Jak dorabiają cwaniaki z rządu
Nieskuteczność ustawy kominowej dostrzegają również sami urzędnicy, ale zamiast ją usprawnić mają zamiar całkowicie z niej zrezygnować. Ministerstwo Skarbu liczy, że zniesienie limitów zarobków spółek skarbu państwa spowoduje, że przedsiębiorstwa kontrolowane przez państwo zasilą nalepsi menadżerowie na rynku. Co jednak ważne, nowelizacja ustawy o spółkach skarbu państwa zakłada pełną jawność zarobków prezesów i zlikwidowanie milionowych odpraw. Kolejną istotną zmianą będzie również ścisłe powiązanie wysokości pensji wraz z osiągąnymi wynikami. Koniec zatem z pensją rzędu kilkudzięsięciu tysięcy złotych miesięcznie w momencie, kiedy firma przynosi straty!
Czytaj też: Bajeczne zarobki polityków