Prezydent Andrzej Duda - nadzieje i obawy

2015-05-26 4:00

Mamy nowego prezydenta. Na razie elekta, ale gdy na początku sierpnia złoży przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym, stanie się pełnoprawną głową państwa.

O nieprawdopodobnym sukcesie polityka z drugiego szeregu przez lata będą się rozpisywać politolodzy i socjolodzy. Tak samo jak o porażce Bronisława Komorowskiego, który zwycięstwo miał niemal pewne. W podręcznikach marketingu politycznego i PR zostanie opisana żenująco słaba i bezmyślna kampania ustępującego prezydenta. Ale nie zgodzę się z opinią, że Komorowski przegrał tylko w wyniku złej kampanii. To zbyt wielkie uproszczenie.

Prezydentura Bronisława Komorowskiego była dobrą prezydenturą. Można naigrawać się z lapsusów Komorowskiego, ale nikt o zdrowych zmysłach nie zaprzeczy, że kierował się dobrem Polski i interesem narodu. Co zatem się stało? "Odkleił się" od społeczeństwa. Zgubiły go buta i arogancja władzy. Władzy umacnianej w przekonaniu o swej nieomylności przez klakierów - polityków, urzędników, dziennikarzy.

Prezydentura Andrzeja Dudy budzi we mnie tyleż nadziei, co obaw. Jeżeli byłaby tak sprawna, jak jego kampania, to daj nam Boże. Andrzej Duda złożył swoim wyborcom sporo kosztownych obietnic. Bardzo bym chciał, żeby choć z części z nich się wywiązał. Zapowiedziany demontaż reformy emerytalnej, nie tylko jest sprzeczny z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, ale i doprowadziłby do ruiny budżet państwa. A większość kosztów tej operacji ponieśliby głównie ludzie młodzi.

Andrzej Duda sprawia wrażenie osoby rozsądnej. Jak opadnie bitewny kurz, przyjdzie czas na spokojne podsumowanie tego, co jest możliwe do zrobienia, a czego pod żadnym pozorem robić nie wolno. Bardzo dużo będzie zależało od tego, jakimi ludźmi się otoczy. Czy sięgnie po pracowitych fachowców, czy leniwych klakierów. I czy nie da się ponieść fali triumfalizmu, który już tu i ówdzie pobrzmiewa.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze