ZUS

i

Autor: ADAM NOCON ZUS

Przetarg ZUS mógł być ustawiony? Ale nie będzie procesu

2016-01-31 8:00

Urząd Zamówień Publicznych zmiażdżył podczas kontroli przetarg ZUS na system informatyczny, sugerując, że mógł być ustawiony z firmą Asseco. Wątpliwości potwierdziła Krajowa Izba Odwoławcza. Sprawa nie trafi jednak do sądu, bo - jak ustalił serwis money.pl - prezes UZP zrezygnował z powództwa. Nie tłumaczy dlaczego.

Sprawa dotyczy przetargu na utrzymanie systemu informatycznego ZUS. Kompleksowy System Informatyczny, który odpowiada między innymi za poprawne rozliczanie i księgowanie milionów składek, jest pod skrzydłami Asseco Poland. Firma wygrała w 2013 roku konkurs na czteroletni kontrakt o wartości 731 mln zł. Rok później Urząd Zamówień Publicznych zaczął sprawdzać, jak ZUS wyłonił zwycięzcę przetargu.

Czytaj też: Litr benzyny może zdrożeć o 6 gorszy. Wszystko przez podatek od sklepów

Raporty był miażdżący - zdaniem UZP konkurs skonstruowano tak, że wygrać go mogła tylko i wyłącznie jednak firma, czyli właśnie Asseco. Tłumaczenia Zakładu nie pomogły, większość zastrzeżeń potwierdziła Krajowa Izba Odwoławcza. Prezes UZP - a w zasadzie pełniący obowiązki prezesa Dariusz Piasta, miał do wyboru dwie opcje. Mógł wystąpić do sądu o unieważnienie milionowego przetargu albo zakończyć postępowanie. Jak dowiedział się money.pl, wybrał to drugie i sprawa nie trafi do sądu.

Dlaczego? Biuro prasowe Urzędu nie odpowiedziało na pytania money.pl. W międzyczasie zmieniła się strona internetowa UZP, na której też próżno szukać jakichkolwiek śladów takiej decyzji. Są dokumenty dotyczące uwag, jest decyzja KIO. Wyjaśnień prezesa już nie ma. Co ciekawe, o wyniku analizy sprawy nie wie jeszcze ZUS. Na prośbę o komentarz Zakład wysłał informację, że nie dostał jeszcze takiej decyzji.

Były prezes UZP Jacek Sadowy, obecnie doradca w zakresie zamówień, nie chce się odnieść wprost do decyzji obecnego szefa urzędu. - Nie neguję, że naruszenia mogły się zdarzyć, ale trzeba docenić fakt, że po raz pierwszy od wielu lat ZUS wszczął przejrzystą procedurę. Jako prezes urzędu kładłem duży nacisk na odejście od metody wybierania wykonawcy z wolnej ręki jako zasady - mówi portalowi money.pl. I dodaje, że to krok w bardzo dobrym kierunku. - Przez tyle lat miliardy szły do firm w trybie wolnej ręki i nikt się tym tak szeroko nie interesował.

Faktem jest, że żadna ze spółek - potencjalnych konkurentów Asseco - nie złożyła do Krajowej Izby Odwoławczej odwołania od wymagań przetargowych postawionych przez ZUS. - Tym samym można wnioskować, że "rynek" zidentyfikował wymagania zamawiającego, jako nie naruszające zasad uczciwej konkurencji - tłumaczyła money.pl Ewa Kryj, rzecznik prasowa Asseco kiedy pierwszy raz zapytał ją o tę sprawę.

Zobacz koniecznie: Projekt 500 zl na dziecko przyjęty! Pieniądze są zabezpieczone, terminy bez zmian

Problemem w takim razie jest fakt, że mamy w Polsce urząd, którego zadaniem jest kontrola nad przetargami wartymi 150 mld zł. Urząd kontroluje, wydaje krytyczny raport, sugerując powiązania między ZUS a pracownikami Asseco i sprawa... umiera. Być może wyjaśnieniem jest to, że sytuację kadrową w UZP można określić jednym słowem. Jest fatalna.

Od 2013 roku Urząd Zamówień Publicznych nie ma oficjalnego prezesa. Na początku rządziła - jako pełniąca obowiązki Izabela Jakubowska. Od września ubiegłego roku stery przejął Dariusz Piasta, jednak Ewa Kopacz nie zamierzała uczynić go pełnoprawnym prezesem. Dlaczego? Wiele mówi odpowiedź ze stycznia 2015 roku na interpelację Jerzego Szmita, posła PiS (obecny wiceminister infrastruktury). Szmit zwracał uwagę, że wolny wakat na takim stanowisku to problem. Ówczesna Kancelaria Premiera miała zupełnie inne zdanie.

 

Źródło: Money.pl

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze