
W latach 60. gładkie płaszcze ortalionowe stały się ikoną mody ulicznej. Były nie tylko praktyczne, ale i szykowne – przynajmniej według ówczesnych standardów. Noszono je wszędzie, z wyjątkiem ślubu, bo jak trafnie zauważał "Przekrój" – "mogłyby swoim szelestem zakłócić ceremonię". Ten włoski wynalazek początkowo sprowadzany był przez cwanych "prywaciarzy", którzy na różnicy cen zbijali fortuny. Od 1971 roku produkowała go łódzka fabryka Ortal. Gdy ortalion stał się powszechny, zaczęli go nosić dosłownie wszyscy, co zespół Perfect podsumował celnie: "Ortalion szary chwytam za bary".
W naszym wspominkowym cyklu QUIZY SE tym razem QUIZ z czasów PRL, który przeniesie Was w barwny świat mody i stylu życia sprzed kilku dekad. Sprawdźcie, czy pamiętacie jeszcze te ikoniczne elementy garderoby, które wyróżniały fashionistów i fashionistki tamtej epoki.
Futrzane luksusy
Dla eleganckich pań kożuszki i futra stanowiły obiekt pożądania. Potrafiły służyć całe dekady, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Wielu amatorów ciepłych okryć pielgrzymowało specjalnie do Kurowa, słynącego z zakładów futrzarskich. Kto nie mógł sobie pozwolić na prawdziwy kożuch, zadowalał się futrzanym kołnierzem z zająca, lisa lub nutrii. Czymś zupełnie normalnym był widok "szala", z którego zwisały łapki lisa, zawiązywane pod szyją – obowiązkowo wyczesane przed każdym wyjściem z domu.
Dzwony i non-iron
Prawdziwym hitem lat 70. były niezapomniane "dzwony" – spodnie rozkloszowane od kolan w dół, które dodawały sylwetce dynamiki i nowoczesności. Trzeba tu dodać, że dziewczynki mogły nosić spodnie do szkoły dopiero od 1971 roku – wcześniej było to nie do pomyślenia! W tym samym czasie mężczyźni paradowali w koszulach non-iron, które teoretycznie nie wymagały prasowania. Praktycznie – w upalne dni zamieniały się w sauny noszone na ciele.
Włóczkowa rewolucja
Lata 70. i 80. przyniosły modę na wszystko, co zrobione z włóczki. Barwne swetry, szaliki i czapki, a nawet poncza, często wychodzące spod zręcznych rąk mam i babć były obowiązkowym elementem garderoby. Szczególnie cenione były swetry "szetlandy" – miękkie, przyjemne w dotyku, ale niestety dostępne głównie w Pewexie, gdzie płaciło się dolarami lub bonami.
Obuwie na miarę czasów
A co z obuwiem? Relaksy – charakterystyczne buty z gumową podeszwą i skórzaną cholewką – pasowały idealnie do wszystkiego. W lecie zaś królowały skórzane sandałki "gdynki" na słupku (prostym obcasie) i japonki – proste klapki, które szczególnie upodobali sobie plażowicze i działkowicze.
Jeansowy status
Wyjątkowe miejsce w peerelowskiej modzie zajmowały jeansy. Prawdziwe, zachodnie spodnie Rifle czy Wrangler świadczyły o statusie społecznym bardziej niż cokolwiek innego. Słynne "teksasy z Pewexu" potrafiły kosztować równowartość miesięcznej pensji, ale dawały nieocenione poczucie bycia częścią globalnej kultury młodzieżowej.
Zapachy i fryzury epoki
Czy pamiętacie jeszcze zapach "Być Może" i charakterystyczny kształt buteleczki "Pani Walewskiej"? A może wspominacie swój pierwszy "baranek" na głowie, czyli trwałą ondulację, która miała przetrwać wszystko – nawet kapryśną polską pogodę?
Zapraszamy do rozwiązania quizu i przekonania się, czy jesteście prawdziwymi ekspertami od peerelowskiej mody!