QUIZ PRL. Smaki lata w PRL-u: Czy pamiętasz letnie przysmaki swojego dzieciństwa?

Zamykam oczy i wracam do tamtych letnich dni. Nie do PRL-u jako systemu, ale do kuchni, w której gotowały nasze matki, babcie i ciotki. To one kształtowały nasze PRL-owskie dzieciństwo - ich ręce, ich przepisy, ich sposób patrzenia na jedzenie. System to było to, co działo się za oknem. A w domu? W domu rządziły kobiety, które potrafiły z najprostszych składników stworzyć prawdziwe cuda.

QUIZ PRL. Smaki lata w PRL-u: Czy pamiętasz letnie przysmaki swojego dzieciństwa?

Kilku znanym aktywistom i promotorom kulinarnym, których dzieciństwo przypadało na czasy PRL-u, zadałam pytanie: "Jakie letnie smaki dzieciństwa wspominasz najmilej?" I okazuje się, że do dziś lato smakuje nam fasolką szparagową, bobem, truskawkami z cukrem i tymi wszystkimi dziecięcymi grzeszkami kulinarnymi, które wpojone zostały nam z mlekiem matki. Dosłownie.

Matki, które gotowały z miłością

Magdalena Kasprzyk autorka strony https://jemlegalnie.com/, publicystka i aktywistka kulinarna, współautorka wydanej w 2019 książki "Kapłony i szczeżuje. Opowieść o zapomnianej kuchni polskiej", bez wahania wskazuje na klasykę: "Zdecydowanie ziemniaki z koperkiem i jajko sadzone oraz prawdziwe kwaśne mleko. Zupa malinowa z grzankami. Moja mama robiła bardzo dobrą".

Jej mama. Nie państwo, nie sklepy, nie system dystrybucji. Mama, która wiedziała, jak ugotować zupy malinową tak, żeby dzieci wzdychały z rozkoszy. To były nasze pierwsze lekcje smaku, pierwsze wspomnienia kulinarne. I to one, a nie jakiekolwiek regulacje czy normy, ukształtowały nasze pojęcie o tym, co znaczy "dobre jedzenie".

Babcie - strażniczki tradycji

Andrzej Szylar, wybitny szef kuchni, współautor wydanej w 2021 książki „Śledzie bałtyckie. Naturalnie", opisuje jeden z najbardziej charakterystycznych letnich przysmaków: "Smaki dzieciństwa to dla wielu z nas wyjątkowe wspomnienia, które przywołują obrazy beztroskich chwil spędzonych w domu rodzinnym. Jednym z takich smaków, który na zawsze pozostał w mojej pamięci, jest makaron z truskawkami i twarogiem. Dla mnie jest to prawdziwa uczta dla zmysłów. Pamiętam, jak mama często przygotowywała ten prosty, ale niezwykle smaczny posiłek. Podsmażony na maśle makaron, delikatny twaróg i soczyste truskawki tworzyły harmonijną kompozycję, która rozgrzewała serce i przynosiła uśmiech na twarzy. Każdy kęs przypominał mi o latach spędzonych na beztroskiej zabawie, kiedy wszystko wydawało się prostsze, a jedzenie miało magiczną moc. Makaron z twarogiem i truskawkami to dla mnie nie tylko posiłek, ale także emocjonalna podróż do czasów dzieciństwa, pełnych radości i prostoty."

Jego mama gotowała z miłością. To nie była kuchnia z konieczności czy z braku wyboru - to była kuchnia matczynej troski, gdzie każde danie było gestem miłości. Nasze matki i babcie nie robiły makaronu z twarogiem i truskawkami, bo tak kazał system. Robiły go, bo wiedziały, że sprawi nam radość.

Sezonowość jako styl życia

Agata Wojda, szef kuchni restauracji „Ferment", podkreśla znaczenie sezonu: "Bezwzględnie młody bób, który zawsze w Polsce był zbyt późno zbierany i małe zielone ziarenka były rarytasem. Fasolka szparagowa w dowolnym kolorze z obowiązkową bułką tartą. Fasolka monotonnie obierana z włókien, co dla odmiany dzisiaj gatunkowo już nie występuje. Oba te proste przysmaki mogły być na talerzu przez całe lato. I są najczulszym wspomnieniem dzieciństwa."

Czy to PRL nauczył nas sezonowości? Nie. To nasze matki i babcie przekazały nam tę mądrość. One wiedziały, że czerwiec to czas na młody bób, lipiec na jagody, sierpień na fasolkę szparagową. To była wiedza pokoleń, nie wymysł systemu

Rytuały, które nas ukształtowały

Gienon Mientkiewicz opowiada o zupełnie innym, ale równie ważnym wspomnieniu: "Zacierka na mleku. Robiła moja mama, robiły mi obie babcie. Jajeczne kluseczki rwane, a nie krojone, raczej suche od nadmiaru mąki. Koniecznie gotowane na mleku, które to mleko od razu zagęszczały do postaci zupy mlecznej. Na to sypałem sobie grubą warstwę cukru aby broń Boże nie powstał kożuch. To tak zastygało a ja łyżką wgryzałem się jak koparka w kopalni. Pamiętam jak raz mama wylądowała w szpitalu a ojciec mi i bratu postanowił zrobić zacierki. Ustawił stół, zrobił kopczyk mąki, wbił jaja, dodał wody i zgniatał. Szło jakoś tak nierówno więc mu pomagaliśmy. Gieniuś dodaj mąki, Jasiu dolej wody, i tak kilka razy aż usłyszeliśmy - chłopaki, dostawcie drugi stół."

GALERIA ZDJĘĆ Smaki lata w PRL-u: Unikalna kolekcja zdjęć dzieci i letnich przysmaków

Autentyczne źródła smaków

Małgorzata Butitta ekspertka w dziedzinie antropologii jedzenia, autorka książek kulinarnych, a także kustoszka spuścizny kulinarnej Marcjanny z Jawornickich Oborskiej (więcej na temat niezwykłego zbioru przepisów i notatek gospodarskich tutaj: https://www.jablkomarcjanny.com), maluje obrazek tamtych czasów: "Lato PRLu – u mnie przełom późnego Gomułki i wczesnego Gierka – miało zapach i smak owoców leśnego runa wprost od zbieracza do konsumenta czyli z bazaru Różyckiego. Tym pachniała latem kuchnia babci, najlepiej zorientowanej, o której godzinie od strony Brzeskiej nadjadą fury z najlepszymi malinami, poziomkami, jagodami. Dobro to kończyło zwykle w jej niezapomnianych zimnych zupach, pierogach, kompotach. Nawet letnia zupa "nic", oprócz pływających pianek miała wyrazisty "wsad owocowy" z poziomek lub malin. Opodal wiejskich wozów stały stragany, a na nich gęsta, że "łycha stawała" – kwaśna śmietana, która podbijała smak delikatnych darów natury. I w tym przypadku babcia pewną ręką sięgała po produkt gwarantowanego pochodzenia: kupowała śmietanę od kobiet, które od przedwojnia w wirówki do mleka zaopatrywały zakłady dziadka."

Jej babcia. Znowu babcia. To one były naszymi pierwszymi przewodniczkami po świecie smaków. To one wiedziały, gdzie kupować, kiedy kupować, jak przygotowywać. Bazary, targi, znajomości - to był ich świat, w którym my, dzieci, uczestniczyliśmy jako ciekawi obserwatorzy, chłonąc wiedzę o jedzeniu.

Miłość przekazana przez pokolenia

PRL PRL-em, ale nasze dzieciństwo ukształtowały bliskie kobiety, które gotowały z miłością. Które wiedziały, że letnie przysmaki to nie tylko jedzenie, ale sposób na stworzenie wspomnień, na pokazanie dziecku, że jest kochane, na przekazanie tradycji.

Te smaki to nasze DNA. To kod, który nosimy w sobie od dzieciństwa. I to nie jest nostalgia za PRL-em - to nostalgia za czasami, gdy matki i babcie miały czas na gotowanie z miłością, gdy jedzenie było sposobem wyrażania uczuć, gdy rodzina zbierała się przy stole nie dlatego, że tak trzeba, ale dlatego, że to było najważniejsze miejsce w domu.

Sprawdź, ile pamiętasz z tych smaków w naszym quizie. QUIZ PRL. Smaki lata w PRL-u: Czy pamiętasz letnie przysmaki swojego dzieciństwa?

QUIZ PRL. Smaki lata w PRL-u: Czy pamiętasz letnie przysmaki swojego dzieciństwa?
Pytanie 1 z 20
Który z tych przysmaków był często spożywany prosto z krzaka, bez żadnych dodatków?
QUIZ PRL. Smaki lata w PRL-u: Czy pamiętasz letnie przysmaki swojego dzieciństwa?
Kultowe napoje PRL-u. Oranżada i Polo Cockta były hitem!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki