QUIZ: Muzyka w PRL-u. Czego się wtedy słuchało? Drabina prowadząca na dach, gdzie słuchało się rocka była niczym „Stairway to Heaven”: oddzielała od socjalistycznego absurdu i zniewolenia tak łatwo, jak oddziela się żółtko od białka. Wystarczył pierwszy akord, żeby rozpoznać „Dziewczynę o perłowych włosach” Omegi (nie do wiary, że zespołu z Węgier), „The end” Doorsów czy „Heavy Horses” Jethro Tull. Leciało się wtedy do nieba, z głową w dół, jak do gwiezdnej studni i chłonęło się, chłonęło... słowa, dźwięki, a przede wszystkim klimat. Kurczę, po prostu wolność. Dzisiaj może trudno to zrozumieć, ale na początku lat 70. bez tego oddechu na dachu trudno było żyć.
QUIZ: Radio, winyle i kasety w PRL-u. Czego się wtedy słuchało?
Radio Luxembourg było niczym podsłuch świata nie z tej ziemi: pociągającego dla młodych polskich wielbicieli muzyki rockowej w latach 70. Kto nie zna tekstu „Autobiografii” Perfectu, ze szczególnym uwzględnieniem „kumpel radio zniósł”, ten nie zrozumie jak głodni Zachodu byli chłopcy i dziewczyny z tamtych lat, jak uczyli się fonetycznie na pamięć piosenek Stonesów, Led Zeppelin czy Procol Harum, z jakim samozaparciem nie pozwalali sobie skracać włosów, wijących się niczym fale ulubionego radia i upodabniających melomanów z PRL do Roberta Planta, Jima Morrisona czy Davida Gilmoura.