Tusk, Brzoska

i

Autor: Marek Kudelski/Super Express; Wojciech Olkusnik/East News

[TYLKO U NAS]

Rafał Brzoska: "Byłoby tchórzostwem powiedzieć premierowi nie" [WIDEO]

- Odpaliliśmy projekt, w którym uczestniczy kilkaset osób. To tak jakby postawić dużą firmę w tydzień. Wyznaczyłem bardzo jasne kryterium czasowe temu zespołowi. Chcę byśmy w ciągu najbliższych 120 dni przedstawili prawie 300 projektów różnych zmian - mówi w rozmowie z Hubertem Biskupskim, szefem "Super Biznesu, prezes i założyciel InPostu Rafał Brzoska.

Super Biznes SE Google News
Autor:

Hubert Biskupski, "Super Biznes": – Po co to panu? Pan wierzy w to, że uda się przeprowadzić deregulację? Pamiętam taki zespół do spraw odbiurokratyzowania gospodarki, którym kierował jeszcze ówczesny wicepremier Leszek Balcerowicz. Pamięta pan zapewne komisję Przyjazne Państwo i inne próby deregulacji w ostatnich dwóch kadencjach Sejmu. Niewiele z tego wyszło.

Rafał Brzoska, InPost: - To pytanie jest błędnie postawione. Pewne rzeczy robimy nie dla osiągnięcia konkretnego celu, celu osobistego, ale robimy dlatego, że jesteśmy głęboko przekonani, że te rzeczy zrobić trzeba. Gdybyśmy jako przedsiębiorcy, w momencie wybuchu wojny w Ukrainie, zaczekali aż nasze państwo zatroszczy się o dwa miliony uchodźców, to myślę, że skończyłoby się to wielką katastrofą. To zryw przedsiębiorców, zryw całego społeczeństwa spowodował, że mogliśmy być z tego dumni. To samo z powodzią na Dolnym Śląsku, to przedsiębiorcy jako pierwsi się skrzyknęli i tak naprawdę pośpieszyli z pomocą. Pierwsi wybudowali domy dla powodzian, a nie państwo. Czy robimy to po coś? Tu jest odpowiedź. Czasami wszyscy mówią, że się nie da, ale jest mała grupa ludzi, która pokazuje, że się da.

I Panu, i Wam się uda?

Mamy przygotować pakiet najbardziej absurdalnych pomysłów, które należy zderegulować, ponieważ góra przepisów biurokratycznych, która urosła, dzisiaj tłamsi nie tylko gospodarkę, ale tłamsi przede wszystkim obywateli. I te absurdy spływają do nas każdego dnia. Mamy już ponad cztery tysiące wypełnionych projektów, które nadsyłają mali przedsiębiorcy, obywatele, indywidualne osoby, ale też profesjonalne podmioty. Dzisiaj ustawa podatkowa ma 5800 stron. Tylko w ciągu pięciu ostatnich lat dopisano do niej 1800 stron. Jeżeli ktokolwiek ma to zmienić, to ludzie dobrej woli, którzy poświęcają swój prywatny czas zupełnie pro bono, bezinteresownie, bez żadnej funkcji, bez żadnego wynagrodzenia, bo wierzą w to. Tych kilkaset osób, które się do nas zgłosiło i pracuje w zespołach, wierzy, że można coś zmienić, ponieważ trzeba w pewnym momencie powiedzieć dość. Naszą rolą jest wskazać te absurdy i przekazać tą pałeczkę politykom. Bo prawo stanowią politycy. 

Wrócę do tego swoistego show na Giełdzie Papierów Wartościowych. Wyglądało to na ustawkę premiera z panem, bo trudno uwierzyć, że Donald Tusk nagle dostrzegł Rafała Brzoskę siedzącego w pierwszym rzędzie i rzucił mu rękawicę. Rozmawialiście na ten temat wcześniej?

Wszystkim się wydaje, że to jakiś spisek. Proszę zwrócić uwagę, że w pierwszym rzędzie siedzieli szefowie wszystkich organizacji przedsiębiorców. W tym ja, będąc szefem i przewodniczącym Rady Polskich Przedsiębiorców. Od wielu miesięcy mu wszyscy, jak jeden mąż, zwracaliśmy uwagę i krytykowaliśmy w mediach brak dialogu rządu z polskim biznesem. Nie ukrywam, że byłem chyba najbardziej zaciekłym krytykiem braku reakcji rządu w zakresie dialogu i potrzeby szybkich zmian, ponieważ odjeżdża nam cały świat. Europa jest dzisiaj przeregulowana, stłamszona gigantycznymi cenami energii i brakiem konkurencyjności. Regulacje europejskie implementowane w Polsce zostały właściwie podwojone. Każda dyrektywa unijna, która w wielu krajach jest po prostu tłumaczona na język ojczysty i implementowana, w Polsce urasta ponad dwukrotnie. Czyli 100 stron dyrektywy unijnej zamienia się w prawie 230 stron prawa krajowego, a czasami w 500. To pokazuje, że przedsiębiorcy, tak jak ja, dość otwarcie mówili o tym, że czas zacząć rozmawiać o rozwoju, o ciężkiej pracy i o tym, co trzeba zmienić w zakresie deregulacji UE. Najzwyczajniej w świecie zostaliśmy usłyszani. Nie mam problemu z podjęciem tej czy innej rękawicy i wielokrotnie to udowadniałem już swoim osobistym zaangażowaniem, zwłaszcza w sprawy społeczne. Byłoby nie tylko nietaktem, ale tchórzostwem powiedzieć premierowi „nie”. 

Nie obawia się pan, że zostaniecie jako przedsiębiorcy wykorzystani przez Donalda Tuska? Jesteśmy w trakcie kampanii wyborczej na urząd prezydenta RP.

Odpowiedzią niech będzie tempo, który narzuciliśmy. Odpaliliśmy projekt, w którym uczestniczy kilkaset osób. To tak jakby postawić dużą firmę w tydzień. Wyznaczyłem bardzo jasne kryterium czasowe temu zespołowi. Chcę byśmy w ciągu najbliższych 120 dni przedstawili prawie 300 projektów różnych zmian. Niektóre są absolutnie kosmetyczne, ale uwierają społeczeństwu. Czasami uderzają w godność człowieka, jak nieludzkie przepisy ustawy o rehabilitacji osób niepełnosprawnych. Nieludzkie przepisy mówiące też o tym, że kobieta, która się rozwodzi, ma raptem trzy miesiące na to, żeby wrócić do swojego pańskiego nazwiska, a jeżeli tego nie zrobi w trzy miesiące, to później otwiera się procedura administracyjna, włącznie ze złożeniem wniosku w urzędzie stanu cywilnego i... uzasadnianiem dlaczego ta kobieta po rozwodzie chce wrócić do swojego pańskiego nazwiska. A urzędnik może odrzucić to podanie. To jest nieludzki przepis, bzdurny, głupi, którego nie powinno nigdy być. Te 300 projektów pokazuje, czy chodzi o politykę, czy realną chęć zmieniania tego, co nas otacza. Wierzę, że uda się zmienić chociaż 150 przepisów. A jeśli to będzie tylko 20 czy 50 propozycji, to pan sam sobie odpowie na pytanie, komu będzie służył taki wynik deregulacji.

Chwalił się pan, że zespół ds. deregulacji to już 500 osób. Rozumiem, że to nie jest stała liczba współpracowników, tylko eksperci i osoby, które mogą zgłosić propozycje zmian?

Jest ponad 500 osób, a ta liczba ciągle rośnie, zgłoszenia na stronę internetową napływają. To osoby chętne do pomocy i eksperci, którzy są bardzo wyspecjalizowani w danej dziedzinie. Część to ekonomiści, analitycy, którzy mówią „poświęcę jedną trzecią swojego dnia czy tygodnia na to, żeby was wesprzeć”. Część to osoby, które mają np. 120 dni, żeby uczestniczyć w tej inicjatywie, ponieważ wierzą, że to jest dobre. I tych zgłoszeń jest kilkaset. My te osoby katalogujemy według konkretnych obszarów absurdów: administracyjnych, sądowniczych, podatkowych, zdrowotnych. Na przykład jest taki przepis, który aptekarzowi nie pozwala mieć więcej, niż 4 apteki.

Słynna apteka dla aptekarza.

Właśnie tak. Dlaczego Polacy tak bardzo się zafascynowali tym, co się dzieje w Stanach Zjednoczonych? Ano dlatego, że tam przyszedł ktoś, kto powiedział da się, zmienimy to. Oczywiście system amerykański ma się nijak do naszego systemu demokracji parlamentarnej. U nas, żeby cokolwiek dało się zmienić, wymaga to konsensusu politycznego, ale propozycje deregulacji będą sprawdzianem dla całej klasy politycznej. My tu nie mówimy o zmianie fundamentu funkcjonowania państwa, nie mówimy o wielkich reformach. Mówimy o rzeczach, które powinny być łatwe do wdrożenia i przyniosłyby pozytywne efekty w szerokich grupach. Nie mówimy o sprawach lobbingowych, dobrych dla wybranych grup interesów. Przyświeca nam jedna myśl, co trzeba zrobić, żeby pchnąć polską gospodarkę do przodu, i by polska prezydencja narzuciła tempo zmian deregulacyjnych w całej Europie, ponieważ Zielony Ład, całe raportowanie CSR, ESG, które stało się kajdanami nie tylko dla dużych, ale również dla małych przedsiębiorstw, kosztuje miliardy euro w skali Europy.

Propozycje dotyczące zmian, usprawnienia gospodarki, ułatwienia działań gospodarczych wielokrotnie były omawiane. Mateusz Morawiecki, który zresztą błyskawicznie wyraził chęć współpracy z pańskim zespołem mówił o tym, że mamy Polskę resortową – jedno ministerstwo coś proponuje a drugie to blokuje. Na czym polega problem? Urzędnicy nie chcą zrezygnować ze swojej władzy?

Zgadzam się z tą analizą pana premiera Morawieckiego i nie ukrywam, że cieszy mnie to, że jako jeden z pierwszych polityków partii opozycyjnej powiedział, że bardzo chętnie spotka się z przedsiębiorcami i porozmawia na ten temat. To pokazuje, że chyba rzeczywiście ta diagnoza, którą miał jako premier była słuszna.

Diagnoza może i słuszna ale jak Polska była resortowa, to taką pozostała.

Dlaczego to się nie udawało? Nie udawało się z bardzo prostego powodu. Jeżeli urzędnik ma sam siebie zderegulować, to jaki ma w tym interes? To, co jest niewątpliwie dzisiaj pozytywne, to to, że w szerokim odbiorze społecznym, słowo deregulacja stało się jednym ze słów kluczy w tym całym szumie informacyjnym, który nas otacza, staje się ono czymś o czym wszyscy mówią i chcą to zrobić.

Pieniądze to nie wszystko - Rafał Brzoska
QUIZ PRL. Szybko, tanio i po drodze. Czy pamiętasz, co kupowałeś w kioskach RUCHU?
Pytanie 1 z 15
W którym roku powstał pierwszy kiosk Ruchu?
QUIZ PRL. Szybko, tanio i po drodze. Czy pamiętasz, co kupowałeś w kioskach Ruchu?

Rozmawiał: Hubert BiskupskiNot.: ABR

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze