Czy ceny energii zostaną zamrożone na 2025 rok?
Maciej Berek, Szef Komitetu Stałego rządu w rozmowie z money.pl został zapytany o plany rządu 2025 roku. Zapowiedział, że w kwestii składki zdrowotnej zostaną wprowadzone zapowiedziany zmiany obniżenia kryterium jej wyliczania (9 proc. od 75 proc. minimalnego wynagrodzenia, zamiast dotychczasowego 100 proc.), oraz nie będzie odliczana od środków trwałych. W 2026 roku możemy spodziewać się kontynuacji zmian, które skorygowałyby opłacanie składki w zależności od sposobu rozliczenia.
Zmiany na 2025 rok mają kosztować 4 miliardy złotych, a jeśli okażą się niższe niż zaplanowano, to zostaną przeznaczone na inne formy wsparcie, takie jak np. mrożenie cen energii. Pod tym względem możemy spodziewać się kontynuacji wsparcia w 2025 roku.
Berek podkreśla, że jest "duże oczekiwanie" aby pomóc odbiorcom energii, szczególnie tym najbardziej wrażliwym w czasie problemów na rynku energii. Dodał, że rozmowy wciąż trwają, gdyż rząd musi wziąć pod uwagę jak właściwie adresować wsparcie, jakie będą jego koszty i jakie są narzędzia do realizacji pomocy.
Przedstawiciel rządu zapowiedział, że prawdopodobnie rozwiązania będą miały na celu przeciwdziałanie wzrostom cen, ale "wszystkie opcje są na stole", wraz z bonem energetycznym. Jak dodał, rozwiązanie co prawda precyzyjnie określa beneficjentów, ale ma wysoki koszt obsługi.
Co dalej z programem mieszkaniowym?
Berek przypomniał, że umowa koalicyjna zakłada uruchomieni narzędzi, które wspomogą proces kupna mieszkań we wszystkich formach. Jak podkreślił, sprawa zwolniła po rezygnacji wiceministra Jacka Tomczaka.
Przedstawiciel rządu podkreślił, że budownictwo społeczne i komunalne "nie budziło kontrowersji", ale "dyskusyjne" było wsparcie osób chcących na być mieszkanie na własność. Pod tym kątem jednak należy oczekiwać wsparcia państwa, nie tylko ze względu na umowę koalicyjną, ale także potrzeby społeczeństwa, którego większość chce mieć dom/mieszkanie na własność.
Money.pl zapytało o ocenę programu mieszkaniowego, który wielu krytykuje, jako program, który "pompuje" banki i deweloperów, oraz winduje ceny mieszkań.
- Taka etykietka została przyczepiona, bo takie były efekty podobnego programu - "Bezpieczny kredyt 2 proc." z poprzedniej kadencji. On pompował popyt na mieszkania tak, że podaż nie nadążała i ceny rosły. Nowy projekt ministerstwa zawierał więcej zabezpieczeń: limity liczby kredytów, rozpatrywanych wniosków, limity zależne od wielkości gospodarstwa domowego - powiedział Berek dla portalu.
Jak dodał przedstawiciel rządu chwilowo wprowadzenie programu "zostało odroczone", ze względu na inne priorytety, ale niebawem temat ma wrócić na tapet. Obecnie mają być gotowe moduły dotyczące budownictwa społeczne i komunalne i czekają na rozstrzygnięcie. Kwestia "Kredytu na start" może zostać zmodyfikowana, Berek zalecił dać ministrowi rozwoju "czas na przedstawienie propozycji w nowej konfiguracji".