Spis treści
- Wyjątkowa rodzina
- Za ukrywanie Żydów groziła śmierć
- Schronienie u Ulmów
- Okrutna egzekucja
- Oprawcy w większości uniknęli kary
- Proces beatyfikacyjny
On rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego. Jezus rzekł do niego: Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył.
Łk 10.27-28
Wyjątkowa rodzina
Józef Ulma (rocznik 1900), w wieku 35 lat poślubił o dwanaście lat młodszą Wiktorię z domu Niemczak. Małżonkowie prowadzili kilkuhektarowe gospodarstwo w Markowej, wsi na Podkarpaciu w powiecie łańcuckim. Nie była to przeciętna wiejska rodzina. Józef, który ukończył szkołę rolnicza, był człowiekiem wielu talentów. Założył pierwszą szkółkę drzew owocowych w Markowej i utrzymywał się ze sprzedaży sadzonek. Zajmował się także pszczelarstwem i hodowlą jedwabników. Potrafił skonstruować maszynę introligatorską i przydomową elektrownię wiatrową, dzięki czemu, jako pierwszy we wsi, oświetlał dom prądem. Dużo czytał, prenumerował prasę. Zachowała się część księgozbioru, opatrzona ekslibrisem „Biblioteka domowa – Józef Ulma”. Józef miał także niezwykłą jak na tamte czasy i wiejskie środowisko pasję – fotografowanie. Do dziś zachowały się jego zdjęcia. Nietuzinkową postacią była też Wiktoria, która uczęszczała na kurs na Uniwersytecie Ludowym, grała w teatrze amatorskim. Razem z mężem działała w Związku Młodzieży Wiejskiej RP „Wici” oraz w Kole Młodzieży Katolickiej. Po ślubie poświęciła się pracy w domu i opiece nad dziećmi. Mieli ich sześcioro. W połowie 1943 r. Wiktoria zaszła ponownie w ciążę.
Za ukrywanie Żydów groziła śmierć
Już od pierwszych dni okupacji Niemcy wprowadzili szereg antyżydowskich przepisów i ograniczeń, które miały na celu dyskryminację i izolację społeczności żydowskiej. Nakazanie Żydom noszenia specjalnych opasek z gwiazdą Dawida, miało na celu oznaczenie ich jako grupy wyznaniowej i stworzenie podstaw do dalszych represji. Stopniowo Niemcy wprowadzali coraz bardziej drakońskie środki ograniczające życie Żydów, włączając w to ograniczenia w swobodzie przemieszczania się, konfiskatę ich majątków oraz pozbawienie ich wolności. W październiku 1941 generalny gubernator Hans Frank wydał rozporządzenie przewidujące karę śmierci dla Polaków udzielających pomocy Żydom, co stanowiło kolejny element brutalnej polityki represji, mającej na celu zastraszenie i uniemożliwienie jakiejkolwiek pomocy dla prześladowanej społeczności żydowskiej.
Polecany artykuł:
Konferencja w Wannsee, która odbyła się na początku 1942 roku, była miejscem, gdzie Niemcy formalnie uzgodnili plany dotyczące ostatecznego rozwiązania "kwestii żydowskiej" poprzez eksterminację milionów Żydów w obozach zagłady. To tragiczne wydarzenie jest jednym z najbardziej haniebnych momentów w historii ludzkości i stanowiło kulminację antysemickiej polityki nazistowskich Niemiec.
Schronienie u Ulmów
Rodzina Ulmów zawsze podejmowała ludzi z życzliwością. Ich dom był otwarty dla każdego, niezależnie od wyznania. Józef Ulma już przed wojną pozostawał w bardzo dobrych stosunkach z Żydami. Nie zmieniło się to w czasie niemieckiej okupacji.
Żydzi byli ukrywani w Markowej przez kilka rodzin, ale największą grupę w swoim domu przyjęli Ulmowie jesienią 1942 roku. Byli to ich znajomi z Łańcuta: Saul Goldman z synami Baruchem, Mechelem, Joachimem i Mojżeszem oraz z sąsiadki Ulmów z Markowej, a zarazem córki Chaima Goldmana – krewnego Saula: Gołda Grünfeld i Lea Didner z małą córeczką Reszlą. Józef wraz z Goldmanami zajmował się garbowaniem skór, które sprzedawali by zarobić na życie. Nic nie wskazuje na to, aby Ulmowie pomagali im w zamian za pieniądze.
Małżonkowie byli głęboko wierzący. W egzemplarzu ich Biblii są osobiste notatki, dopiski oraz podkreślona przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie. Obok tytułu ktoś napisał dużymi literami słowo: „TAK!”. Ulmowie wiedzieli, że pomoc Żydom oznaczała śmierć całej rodziny. Jednak zdecydowali się na heroizm, a siłą dla nich była wiara. Widząc bliźnich w potrzebie, przeszli do czynów. Ukrywali Żydów na niewielkim poddaszu przez około półtora roku.
Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go.
Łk 10.33-34
Okrutna egzekucja
To był piątek – 24 marca 1944 roku. Ok. 4.30 nad ranem pod dom Ulmów przyjechali żandarmi niemieccy z Łańcuta. Byli wśród nich min. komendant por. Eilert Dieken, Josef Kokott – nazywany z powodu okrucieństwa łańcuckim diabłem i folksdojcz, granatowy policjant Włodzimierz Leś. Ten ostatni prawdopodobnie doniósł, że Ulmowie ukrywają Żydów.
Najpierw żandarmi zastrzelili na strychu troje śpiących Żydów. Pozostałych wraz z całą rodziną Ulmów wyprowadzono przed dom i rozstrzelano. Zginęli Żydzi, potem Józef i Wiktoria, która w czasie egzekucji zaczęła rodzić. Następnie Dieken rozkazał zabić dzieci. Od strzału w tył głowy zginęli: ośmioletnia Stasia, sześcioletnia Basia, pięcioletni Władzio, czteroletni Franio, trzyletni Antoś i półtoraroczna Marysia.
Gdy później sołtys Markowej Teofil Kielar pytał oprawców, dlaczego zamordowali dzieci, Dieken odpowiedział, że zrobili to dla dobra mieszkańców – „żeby gromada nie miała z nimi kłopotu”.
Po egzekucji Niemcy rozgrabili gospodarstwo i urządzili libację. Mieszkańców wsi przymuszono do pogrzebania pomordowanych. Wykopane dwa doły – w jednym pochowano Ulmów, w drugim Żydów. W styczniu 1945 roku ciała rodziny Ulmów zostały ekshumowane i przeniesione na miejscowy cmentarz parafialny.
W 1995 r. Wiktoria i Józef Ulmowie zostali uhonorowani pośmiertnie tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
Oprawcy w większości uniknęli kary
Eiler Dieken po wojnie pozytywnie przeszedł denazyfikację, nie był członkiem NSDAP ani SS. Zamieszkał w Esens w Dolnej Saksonii i wrócił do pracy w policji, gdzie dosłużył się emerytury. Zmarł w 1960 roku jako szanowany obywatel. Karę poniósł jedynie Josef Kokott, Niemiec sudecki. Po wojnie wrócił do Czechosłowacji. Został przypadkowo rozpoznany w 1957 r., a rok później przekazany polskim sądom. Skazano go na karę śmierci, zamienioną później na długoletnie więzienie. Zmarł w więzieniu w Raciborzu w 1980 r. Policjant granatowy Włodzimierz Leś został osądzony i ukarany przez Polskie Państwo Podziemne. 11 września 1944 roku wykonano na nim wyrok śmierci.
Proces beatyfikacyjny
Proces beatyfikacyjny rodziny Ulmów trwał 20 lat. Rozpoczął się 17 września 2003 r. w ramach procesu beatyfikacyjnego drugiej grupy męczenników II wojny światowej. W celu zebrania zeznań świadków oraz dokumentacji dotyczącej domniemanego męczeństwa rodziny Ulmów, w archidiecezji przemyskiej odbył się proces rogatoryjny, który zakończył się w 2008 r.W 2017 roku metropolita przemyski abp Adam Szal. zwrócił się do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych o wyłączenie procesu „sług Bożych Józefa i Wiktorii Ulmów i ich siedmiorga Dzieci” z procesu męczenników. Po przychylnej decyzji kongregacji w archidiecezji przemyskiej otwarto nowy, niezależny proces beatyfikacyjny „o męczeństwie Sług Bożych – Józefa Ulmy i Wiktorii Ulmy, małżonków i 7 towarzyszy, ich dzieci, zabitych, jak się utrzymuje, z powodu nienawiści do wiary w 1944 roku”. 7 grudnia 2022 roku papież Franciszek podpisał dekret otwierający drogę do ich beatyfikacji. 10 września 2023 w Markowej odbyła się uroczystość beatyfikacyjna.