W nowym roku szkolnym w szkole nie będzie można sprzedawać niezdrowego jedzenia. Właściciele sklepików szkolnych już obawiają się, że uczniowie nie będą chcieli kupować drogich produktów o krótkim terminie przydatności do spożycia i w konsekwencji mały szkolny biznes upadnie.
Obawy przedsiębiorców są zrozumiałe, bo od nowego roku szkolnego wielkiego wyboru w zaopatrzeniu szkolnego sklepiku nie będą mieć. Ministerstwo zdrowia, które walczy z otyłością wśród dzieci i młodzieży, nie tylko zakazało sprzedaży produktów, których spożywanie prowadzi do nadwagi, ale przygotowało konkretną dość restrykcyjną listę produktów, które w sklepikach można będzie sprzedawać w nowym roku szkolnym. Co tam mamy? W zestawieniu wymieniono m.in.:
- kanapki z ciemnego pieczywa, z chudą wędliną, warzywami, nasionami, ale bez sera topionego, soli i majonezu;
- dietetyczne sałatki warzywne oraz owocowe i surówki;
- produkty mleczne: jogurt, kefir, maślanka, mleko zsiadłe, ser twarogowy, serek homogenizowany lub produkty zastępujące produkty mleczne na bazie soi, ryżu, owsa, orzechów, migdałów: zawierające nie więcej niż 10g cukrów w 100g/ml produktu gotowego do spożycia, bez dodatku substancji słodzących zdefiniowanych w rozporządzeniu (WE) nr 1333/2008, zawierające nie więcej niż 10g tłuszczu w 100g/ml produktu gotowego do spożycia.
- przeciery, musy owocowe, warzywne, owocowo-warzywne, ale bez dodatku cukrów i substancji słodzących zdefiniowanych w rozporządzeniu (WE) nr 1333/2008 i o niskiej zawartości sodu/soli lub o obniżonej zawartości sodu/soli.
- inne napoje przygotowywane na miejscu bez dodatku cukrów i substancji słodzących zdefiniowanych w rozporządzeniu (WE) nr 1333/2008: herbata, w tym z: owocami, mlekiem lub napojami zastępującymi mleko, czyli napój: sojowy, ryżowy, owsiany, kukurydziany, gryczany, orzechowy, migdałowy, miodem; napary owocowe – niearomatyzowane, w tym z: owocami, miodem; kawa zbożowa, w tym z: mlekiem lub napojami zastępującymi mleko, czyli napój: sojowy, ryżowy, owsiany, kukurydziany, gryczany, orzechowy, migdałowy, miodem.
Można szybko zorientować się, że lista ta daleko odbiega od oferty tradycyjnego sklepiku szkolnego zwykle na przerwach obleganego przez dzieci. Co zatem zrobią przedsiębiorcy prowadzący szkolne sklepiki? Niestety, wielu już liczy straty i planuje zwinięcie interesu, bo ich zdaniem po prostu nie będzie się on opłacał. A jeśli w szkole sklepiku nie będzie w ogóle, to czy problem otyłości wśród polskich dzieci zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki? To się wkrótce okaże.