- Pomimo korzystnych wskaźników makroekonomicznych, obawy o rynek pracy wpływają negatywnie na decyzje zakupowe Polaków.
- Wzrost bezrobocia rejestrowanego i spadek liczby ofert pracy budzą niepokój, mimo niskiego oficjalnego bezrobocia.
- Wolniejszy wzrost płac może ograniczyć zdolność kredytową, choć jednocześnie wpływa na obniżenie inflacji i stóp procentowych.
W teorii nastroje na rynku mieszkań powinny się poprawić. W praktyce jest inaczej
Jan Dziekoński z RynekPierwotny.pl zauważa, że od ponad roku polski realny PKB rośnie w tempie przekraczającym 3%, inflacja powróciła do celu inflacyjnego NBP, a stopy procentowe od maja spadły o 1%, obniżając koszty kredytów. Dostępność kredytowa wzrosła o blisko 20% w porównaniu z rokiem poprzednim, a realne ceny nieruchomości spadają przy jednoczesnym wzroście nominalnych płac.
Wydawać by się mogło, że w takim otoczeniu sprzedaż mieszkań powinna dynamicznie rosnąć. Tym bardziej, że rząd wycofał się z programów dopłat do kredytów, które powstrzymywały potencjalnych nabywców. Jednak, jak podkreśla Dziekoński, oczekiwany wzrost popytu nie nastąpił – popyt pozostaje jedynie stabilny.
Dane portalu wskazują, że sprzedaż na siedmiu największych rynkach w pierwszej połowie 2025 roku wzrosła o około 13% w porównaniu z drugą połową 2024 roku. Jednak wynik ten wciąż jest znacznie niższy niż w latach 2019 czy 2021, a od początku bieżącego roku nie zaobserwowano wyraźnego wzrostu.
Niższa sprzedaż mieszkań efektem pesymizmu na rynku pracy
Dziekoński wskazuje, że "rysą" na tle optymistycznych wskaźników makroekonomicznych jest kondycja rynku pracy, zarówno w ujęciu statystycznym, jak i w kontekście nastrojów społecznych.
Podkreśla, że subiektywne odczucia konsumentów często mają większy wpływ na ich decyzje ekonomiczne niż same dane statystyczne. Obawy dotyczące sytuacji osobistej, zawodowej, otoczenia gospodarczego czy geopolitycznego mogą powstrzymywać przed podjęciem tak ważnej decyzji, jak zakup nieruchomości, zwłaszcza na kredyt.
Badanie GUS, przytoczone w raporcie, pokazuje, że mimo zatrzymania wzrostu bezrobocia w 2025 roku, wciąż dominuje pesymizm. W tym samym okresie popyt na rynku nieruchomości osłabł, a społeczna ocena możliwości dokonywania ważnych zakupów w przyszłości jest negatywna i nie poprawia się od początku 2025 roku.
Ekspert zwraca uwagę, że oficjalne dane o niskim bezrobociu w Polsce kontrastują z porównaniem danych z ostatnich trzech lat, które wskazują na pogorszenie sytuacji pracowników. Bezrobocie rejestrowane rośnie od kilku miesięcy i we wrześniu 2025 roku osiągnęło 5,6%. Zauważalny jest spadek popytu na pracę oraz liczby nowych ogłoszeń. Zmniejszyła się liczba zatrudnionych, a wzrosła liczba osób długotrwale bezrobotnych oraz bezrobotnych poniżej 25 roku życia. Dziekoński uważa, że te negatywne informacje przyczyniają się do pogorszenia nastrojów społecznych.
Wpływ płacy minimalnej i przeciętnej płacy
Dziekoński zauważa, że płaca minimalna w 2026 roku wzrośnie jedynie o 140 złotych, osiągając poziom 4 806 złotych. Podobna niska podwyżka miała miejsce w 2005 roku. Prognozy wskazują również na niższą dynamikę wzrostu przeciętnej płacy w Polsce w najbliższych latach, na poziomie 5-6% według lipcowych prognoz NBP.
Podkreśla, że z perspektywy zdolności kredytowej wzrost płacy nominalnej, obok kosztów kredytów, był jednym z najważniejszych czynników wpływających na siłę nabywczą osób zaciągających kredyty hipoteczne.
Ekspert podsumowuje, że niższy wzrost płac może przynieść korzyści, takie jak niższa inflacja, szczególnie w sektorze usług, co z kolei może przyczynić się do obniżenia stóp procentowych i kosztów kredytów.

Polecany artykuł: