Bartek Kieżun, Jerozolima do zjedzenia

i

Autor: Iwona Bartoszuk Bartek Kieżun i okładka jego szóstej, bestsellerowej książki podróżniczo-kulinarnej Jerozolima do Zjedzenia

Rynek książki

Tajemnica sukcesu? Wystarczy słuchać - wywiad z Bartkiem Kieżunem, autorem bestsellerów kulinarnych

Właśnie ukazała się „Jerozolima do zjedzenia” szósta z serii bestsellerowych książek Bartka Kieżuna, łącząca walory albumu o historii sztuki, przewodnika turystycznego i poradnika kulinarnego. Z tej okazji spytaliśmy autora o tajemnicę sukcesu jego książek.

Najnowsza książka Bartka Kieżuna „Jerozolima do zjedzenia” to fascynująca podróż po najsmaczniejszych zakątkach tego wyjątkowego miasta. Autor, doświadczony podróżnik i kucharz, zaprasza czytelników do odkrycia wielokulturowej kuchni Jerozolimy.

Kieżun przedstawia czytelnikom różnorodne potrawy, które można znaleźć w mieście. Opisuje ich historię, pochodzenie i sposób przygotowania. Dzieli się również osobistymi doświadczeniami z pobytu w mieście. Opisuje jego zabytki, kulturę i codzienność.

Książka jest bogato ilustrowana zdjęciami, które pozwalają czytelnikom poczuć atmosferę Jerozolimy. Jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy interesują się kuchnią i kulturą Bliskiego Wschodu.

Super Express: – Zacznijmy od krótkiej wizytówki: Bartek Kieżun, antropolog kultury i dziennikarz kulinarny, organizator wyjątkowych kolacji degustacyjnych na Wawelu, dwukrotny zdobywca nagrody Magellana dla najlepszej publikacji turystycznej w kategorii Album, czterokrotny laureat prestiżowej nagrody Gourmand World Cookbook Awards i najpoczytniejszy polski pisarz kulinarny…

Bartek Kieżun: – (Śmiech). Nie, chyba jeszcze nie najpoczytniejszy, inni sprzedali więcej książek.

– Zatem najskromniejszy (śmiech). Nim twoja najnowsza książka „Jerozolima do zjedzenia” trafiła do rąk czytelników, już została nominowana razem z publikacjami „Stambuł” i „Ateny” do nagrody Gourmand World Cookbook Awards 2023 w kategorii najlepsza seria. Jesteś doceniony przez fachowców i uwielbiany przez czytelników. Gdzie tkwi źródło sukcesu?

– Żeby odnieść sukces potrzeba trochę ciężkiej pracy, trochę szczęścia. W moim przypadku o sukcesie kolejnych kulinarnych albumów decydowało przede wszystkim pełne czułości i szczere zainteresowanie tematyką, tym co przez tysiąclecia działo się w basenie Morza Śródziemnego, jak historia tego regionu kształtowała talerze biednych i bogatych. 

– „Jerozolima do zjedzenia” to kolejne udane połączenie książki kulinarnej i przewodnika. Przyjąłeś zasadę, że każdy przepis poprzedza anegdota o historii i sztuce, dlaczego?

– Każdy z moich albumów jest swego rodzaju skrótem myślowym. Trudno w dziele łączącym poradnik kulinarny i przewodnik po zabytkach jednego z najciekawszych miast regionu zmieścić sześć tysięcy lat jego historii. Jerozolima to miasto pełne zabytków i dzieł sztuki, jakich nie ma nigdzie indziej. Dlatego zarówno w tym przypadku, jak i we wcześniejszych moich książkach sprawdza się anegdotyczność. Krótka opowieść, oddająca ducha kolejnych miejsc. Osnową zawsze są dzieje danego miejsca. Następnie z licznych wątków, skrawków i odprysków, historii sztuki, ludzkich kolei losu, zdarzeń historycznych tkam wielobarwny dywan, który jest opowieścią o niezwykłym miejscu, z jego dumną przeszłością i interesującą teraźniejszością. 

– Co w Jerozolimie najbardziej cię zauroczyło?

– Różnorodność. To że w książce tuż obok siebie znalazły się przepisy na jerozolimskie precle z sezamem i nowojorskie bajgle to nie jest jedynie mój koncept. Idąc ulicami Jerozolimy wprost z okien w ścianach, za którymi mieszczą się kramy, możesz kupić bajgle i hamantasze. Parę kroków dalej napotykasz stragan z egipskim fulem z bobiku, a w następnym syrniki przywiezione przez Aszkenazyjczyków z Ukrainy, tutaj sprzedawane pod nazwą latkes di ricotta. I tak całą drogę. Tak samo jest w restauracjach. W jednej knajpie na przystawkę skosztujesz aszkenazyjskiego śledzia i ormiańską sałatkę eech, na danie główne adafinę, szabasową jagnięcinę z Sefaradu, a na deser marokańskie pączuszki. To są chwile absolutnego zachwytu, których nie da się zapomnieć. I dlatego, będąc w Jerozolimie nie jesteś w stanie znudzić się kuchnią. Jerozolima to wielki gar w którym warzą się smaki z różnych kierunków. To miasto tworzyli i nadal tworzą przybysze ze wszystkich stron świata. 

– „Jerozolima” to twój szósty album kulinarno-historyczny. I choć każda z książek jest doskonała, ta jest jeszcze lepsza. Jak to możliwe? 

– Z każdą kolejną książką nabierałem odwagi. Dzisiaj nie boję się napotkanych ludzi pytać bez ogródek, zaglądać im w garnki, sięgać łyżką. Mam też ten komfort, że moje książki dobrze się sprzedają. Kiedy jestem na miejscu nie muszę się spieszyć, mogę czekać na odpowiednie światło, żeby uchwycić jak najbardziej atrakcyjną stronę, czy widok. Kiedy gotuję w domu, fotografując odtwarzane przysmaki, również nie muszę się spieszyć. Czasem nawet powtarzam jakieś ujęcia, żeby uzyskać lepszy efekt. Wszystkie potrawy przedstawione w książce zyskały dzięki stylizacji Przemka Krupskiego, miejsce.sklep.pl.  Z resztą z dobrą książką jest jak z filmem, potrzebny jest zespół. Mimo moich nawet najlepszych tekstów i zdjęć, ostateczna jakość nie byłaby możliwa bez odpowiedniej szaty edytorskiej. Dbają o to Ola Nałęcz-Jawecka i Tomek Kędzierski z to/studio. Słuchamy się nawzajem i ufamy sobie, to bardzo ważne. Wysoka jakość wydawnictw nie byłaby możliwa bez ich wrażliwości. 

– Nie boisz się zaglądać do garnków Italii, Hiszpanii, Portugalii, Stambułu, Aten i Jerozolimy. Co możesz powiedzieć o spotkanych ludziach?

– Niezależnie, gdzie się znajdziesz, miejscowi zawsze uważają, że ich kuchnia jest najlepsza. Są z niej dumni, wyrośli na niej, mają swoje ulubione przysmaki. I lubią dzielić się swoją kuchnią. Wystarczy uważnie słuchać. 

Rozmawiała: Adrianna Ewa Stawska

QUIZ PRL: Towary luksusowe za komuny! Kogo było na to stać?

Pytanie 1 z 10
Marka zachodniego pudru do twarzy sprzedawanego w Pewexie, to:
Pieniądze to nie wszystko - Leszek Balcerowicz

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze