„Od 2009 r. kiedy Rzecznik zanotował pierwszą skargę na tego typu ubezpieczenie, do połowy 2016 r. trafiło ich już 1291. Z szacunków urzędu wynika, że do końca 2016 r. roku będzie ich łącznie około 1600. Ich udział w ogólnej liczbie wniosków dotyczących ubezpieczeń sięga już prawie 5 proc. To niewiele mniej niż w przypadku tak popularnych ubezpieczeń jak Autocasco (6 proc.) czy tzw. polis z UFK (7,6 proc.), a więcej niż w przypadku ubezpieczeń mienia (4,5 proc.)" – czytamy w komunikacie Rzecznika Finansowego.
– Jesteśmy zaniepokojeni praktykami ubezpieczycieli i sieci handlowych w tym obszarze, stąd zdecydowaliśmy się zasygnalizować je specjalnym Raporcie. Nasze główne zarzuty dotyczą zarówno sposobu sprzedaży takich ubezpieczeń, jak i ich konstrukcji – mówi cytowana w komunikacie Aleksandra Wiktorow, Rzecznik Finansowy.
Nie daj nabrać się sprzedawcy
W raporcie zwrócono uwagę, że sprzedawcy sieci handlowych wprowadzają w błąd klientów. Twierdzą oni, że ubezpieczenie sprzętu elektronicznego obejmuje wszystkie uszkodzenia, jednak po wystąpieniu szkody, okazuje się, że umowa ma wiele ograniczeń. Co ich do tego skłania?
Sprawdź także: Masz ubezpieczenie, ale nie dostaniesz odszkodowania. Zobacz dlaczego
– Robią to, bo mają określone plany sprzedażowe, a prowizje dla sklepu sięgają 70 proc. płaconych przez klienta składek – tłumaczy cytowana w komunikacie Krystyna Krawczyk, dyrektor Wydziału Klienta Rynku Ubezpieczeniowo-Emerytalnego w Biurze Rzecznika Finansowego.
Jak dodaje, powoduje to brak środków na pokrycie ryzyka przez ubezpieczycieli, co przekłada się na niekorzystny dla klienta sposób konstruowania umów.
Jakich uszkodzeń nie uznaje ubezpieczyciel?
Podstawowy problem zgłaszany przez klientów do Rzecznikowi Finansowemu, to odmowa pokrycia szkód w sytuacjach, gdy brak było działania tzw. siły zewnętrznej. Chodzi o sytuacje w których np. telefon po prostu wysuwa się z ręki klienta.
Czytaj też: Państwo umorzy 40 mld zł długu Funduszowi Ubezpieczeń Społecznych!
„W praktyce Rzecznik obserwuje również tak kuriozalne przyczyny odmów jak uznanie, że 16 miesięczne dziecko „celowo i umyślnie" wrzuciło laptopa do wanny. Gdy tą argumentację eksperci Rzecznika obalili, ubezpieczyciel chciał odmówić wypłaty, powołując się na to, że zgodnie z instrukcją obsługi laptopa, baterie powinny być przechowywane poza zasięgiem dzieci" - czytamy w komunikacie.
Kosztowna reklamacja
Rzecznik Finansowy zwraca także uwagę, że w ubezpieczeniu sprzętu elektronicznego zostały też wprowadzone niepokojące standardy, nieznane dotychczas w innego rodzaju umowach ubezpieczenia. Na przykład pokrywanie przez klientów kosztów transportu i diagnozy w sytuacji gdy ubezpieczyciel nie uzna swojej odpowiedzialności. To drobne kwoty, rzędu 40-60 zł, ale jest to precedens na rynku.
Zobacz również: Link4 przedłuża umowy na OC niezgodnie z przepisami?
– Nie są nam znane przypadki pobierania opłat od poszkodowanych np. za oględziny samochodu po kolizji, szacowanie szkód po zalaniu mieszkania czy ustalanie uszczerbku na zdrowi przez komisję lekarską. Nic więc dziwnego, że klienci są zaskakiwani taką informacją, często przez kuriera odwożącego im sprzęt – podkreśla Krystyna Krawczyk.
Źródło: Rzecznik Finansowy