Niczego nieświadome osoby, które podpiszą nową umowę, często dopiero po otrzymaniu pierwszego rachunku orientują się, jak duży błąd popełniły. Rachunek – zamiast być niższy, jest nawet o kilkaset złotych wyższy od poprzednich. Mało tego – za rozwiązanie nowej umowy trzeba słono zapłacić, nawet do 500 zł. Dla osób starszych, które najczęściej padają ofiarą naciągaczy, taka suma to majątek.
Przeczytaj, zanim podpiszesz!
Nieuczciwi akwizytorzy to często nie przedstawiciele dostawców energii, a pośredników, którzy prąd będą kupować od tej samej firmy, od której obecnie kupuje go ich ofiara. I choć cena samego prądu jest u nich niższa, to rekompensują ją sobie wysokimi opłatami handlowymi czy odsetkami za spóźnienie w opłacie za rachunek. W swoich umowach często wpisują także wiele usług dodatkowych, jak np. ubezpieczenie na życie. Oczywiście o żadnym z tych kosztów nie informują swojej ofiary, wabiąc ją jedynie niską ceną prądu. Zdarza się też, że podszywają się pod obecnego dostawcę prądu. Podsuwają wtedy do podpisu jakiś dokument mówiąc, że to aneks do obowiązującej umowy albo że trzeba podpisać nowy regulamin. Dopiero po fakcie ich ofiara orientuje się, że zawarła nową umowę na dostawy prądu.
Możesz odstąpić od umowy
Jeśli przyjdzie do nas akwizytor z nową umową, sprawdźmy jego tożsamość i to, w jakiej firmie pracuje. Możemy zadzwonić na infolinię naszego dostawcy prądu (numer znajdziemy na rachunku) i zapytać, czy firma wysłała do nas przedstawiciela. Dokładnie też przeczytajmy całą umowę. Także to, co napisano drobnym drukiem. Nie musimy jej podpisywać od razu – możemy poprosić o czas na zastanowienie, pokazać prawnikowi albo rzecznikowi konsumentów (jest w każdym powiecie). Pamiętajmy też, mamy 14 dni na odstąpienie bez żadnych konsekwencji od umowy, którą podpisaliśmy poza siedzibą firmy, czyli np. u siebie w domu.