Tatry

i

Autor: pexels

Wakacje w listopadzie 2021: Ludzie boją się lockdownu, więc wyjeżdżają teraz

2021-11-10 7:57

Turyści rezerwują pobyty nawet na koniec listopada, bo boją się, że w przypadku powtórnego lockdownu znów nie będą mogli ruszyć się z domów i chcą najeździć się na zapas - pisze "Gazeta Wyborcza". Zainteresowanie wyjazdami w góry jest ogromne. Hotele i pensjonaty odbierają coraz więcej telefonów. Tymczasem już po drugiej stronie granicy widać, że obawy przed lockdownem są uzasadnione.

Jak pisze dziennik, pytań o wolne kwatery w rejonie Bukowiny Tatrzańskiej w terminie pod koniec listopada jest sporo. Często ludzie planujący wyjazd pod koniec roku po prostu boją się, że lada moment w domu uwięzi ich kolejny lockdown. - Wiele miejsc mamy już zarezerwowanych. To sytuacja niespotykana w czasach przed pandemią. Końcówka listopada to zawsze był tutaj martwy sezon. Zdarzało się nawet, że zamykaliśmy na ten czas pensjonat i wyjeżdżaliśmy gdzieś do ciepłych krajów na urlop, by nabrać sił przed zimowym sezonem. A teraz rezerwacji mamy na tyle dużo, że nie zawieszamy działalności. Telefony jeszcze bardziej rozdzwoniły się u nas, gdy postanowiono wprowadzić obostrzenia po południowej stronie Tatr, na Słowacji - poinformowano gazetę w pensjonacie prowadzącym 50 miejsc noclegowych w jednym z przysiółków Bukowiny Tatrzańskiej.

 Jak czytamy, po słowackiej stronie Tatr od 8 listopada wprowadzono czarną strefę, zawieszając działalność hoteli, klubów fitness, parków wodnych, basenów. Gastronomia działa tylko na wynos. W tym samym czasie polskie szlaki w Tatrach wciąż są tłumnie odwiedzane. Także zimowy sezon w tym rejonie zapowiada się dobrze, o ile rząd nie wprowadzi obostrzeń. "Trudno już o wolne miejsca na Boże Narodzenie czy sylwestra. Ferie też dobrze się sprzedają" – informuje "GW" zakopiański pensjonat niedaleko wejścia do Doliny Białego.

Co to jest LOCKDOWN? Co oznacza?

Lockdown w Warszawie. Jak wygląda naprawdę?

Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie podkreśliła w rozmowie z PAP, że regionalne ograniczenia związane z epidemią powinny być już wcześniej rozważone w celu przeciwdziałania wzrostowi zakażeń SARS-CoV-2.

 - Moim zdaniem najwyższy czas na lokalny lockdown. To jest nieuniknione, bo nagle zakażenia nie znikną. Symulacje są bardzo niekorzystne dla całej Polski. Przy współczynniku R, wynoszącym w niektórych rejonach Polski 1,6, to pod koniec listopada możliwych jest nawet ponad 40 tys. zakażeń dziennie w Polsce – powiedziała wirusolog.

 Jej zdaniem, należałoby dmuchać na zimne i wprowadzić przynajmniej lokalnie ograniczenia, na przykład w gminach, gdzie jest najmniejszy poziom wyszczepienia albo gdzie jest duża zakaźność.

Sonda
Czy rząd powinien wprowadzić kolejny lockdown?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze