
Przyczyny eskalacji konfliktu Tajlandia-Kambodża: Spór o granice i historyczne korzenie
Konflikt Tajlandia-Kambodża ma głębokie korzenie historyczne, sięgające początków XX wieku. Jak wyjaśnia Damian Wnukowski z PISM, spór terytorialny wynika z porozumień zawartych między ówczesnym Syjamem (Tajlandią) a kolonialną Francją. Ustalono wtedy linie graniczne, które Tajlandia później kwestionowała. "W wielu miejscach ta linia graniczna była trudna do wyznaczenia, dodatkowo na terenach przygranicznych znajduje się kilka miejsc ważnych kulturowo dla obu państw, zabytkowych świątyń – najbardziej znana z nich jest dzisiaj na liście UNESCO" – tłumaczy Wnukowski.
Ekspert PISM podkreśla, że po uzyskaniu niepodległości przez Kambodżę, Tajlandia dążyła do rewizji przebiegu granicy. Kambodża jednak broniła swoich praw do spornych terenów. W 1962 roku Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości wydał wyrok na korzyść Kambodży, uznając roszczenia Tajlandii za bezzasadne. Mimo to, Tajlandia nie uznała werdyktu, a rozbieżności dotyczące wytyczenia granicy pozostały. W 2013 roku Trybunał potwierdził swoje wcześniejsze stanowisko, wspierając Kambodżę.
Reakcje Tajlandii i Kambodży: Obniżenie rangi stosunków dyplomatycznych i zamknięcie granicy
Obecna eskalacja konfliktu Tajlandia-Kambodża rozpoczęła się w maju, po śmierci kambodżańskiego żołnierza w starciu z siłami tajlandzkimi. W odpowiedzi, Tajlandia ograniczyła przejścia graniczne i wycofała swojego ambasadora z Kambodży. Dodatkowo, zażądała opuszczenia kraju przez szefa kambodżańskiej misji dyplomatycznej w Bangkoku, protestując przeciwko detonacji miny lądowej, która raniła pięciu tajlandzkich żołnierzy.
W czwartek sytuacja uległa dalszemu pogorszeniu. Kambodża zdecydowała się obniżyć rangę stosunków dyplomatycznych z Tajlandią do najniższego możliwego poziomu. Władze w Phnom Penh wezwały ambasadora Tajlandii do opuszczenia kraju i odwołały personel swojej ambasady w Bangkoku. Kontradmirał sił zbrojnych Tajlandii, Surasant Kongsiri, poinformował, że do walk doszło w co najmniej sześciu lokalizacjach na granicy prowincji Surin w Tajlandii i Uddar Meanchey w Kambodży. Tajlandia zamknęła wszystkie przejścia graniczne z Kambodżą, a Kambodża oskarżyła Tajlandię o niesprowokowaną agresję.
Czy konflikt Tajlandia-Kambodża przerodzi się w otwartą wojnę? Perspektywy na przyszłość
W odniesieniu do dalszych działań wojsk obu państw na granicy, Damian Wnukowski z PISM ocenia, że starcia między Tajlandią a Kambodżą raczej nie przekształcą się w pełnoskalową wojnę. Jak tłumaczy, można tak wnioskować zarówno na podstawie poprzednich konfliktów, w których sytuacja szybko eskalowała, ale często stosunkowo szybko się uspokajała, jak i na tym, że szeroko zakrojone działania zbrojne nie leżą w interesie żadnego z państw.
Według analityka, czas trwania konfliktu zależy w dużej mierze od sytuacji wewnętrznej w obu państwach. "Sytuacja w Tajlandii jest trudna. Pani premier, Paetongtarn Shinawatra, jest obecnie zawieszona przez Sąd Konstytucyjny" – wyjaśnia Wnukowski. Dodał, że z kolei kambodżański premier, Hun Manet, rządzi dopiero od 2023 r. i brak mu jeszcze autorytetu, który miał chociażby jego ojciec.
"Oba kraje chcą więc pokazać się jako silne, stawiające opór drugiej stronie, mające silnych liderów" – wyjaśnia Wnukowski. Żaden rząd nie chce „stracić twarzy”, co jest w kulturze azjatyckiej bardzo ważne – dodaje.
Rekomendacje dla turystów i wpływ konfliktu na turystykę w Tajlandii
W związku z napiętą sytuacją na granicy, Ambasada RP w Bangkoku wydała komunikat, w którym informuje, że tajlandzko-kambodżańskie lądowe przejścia graniczne pozostają zamknięte dla ruchu turystycznego. Ambasada wezwała polskich obywateli do śledzenia na bieżąco komunikatów miejscowych władz i stosowania się do zaleceń służb.
Pytany, czy Polacy przebywający w Tajlandii na wakacjach powinni rozważyć ewakuację, Damian Wnukowski uspokaja, że wystarczy, jeśli nie będą udawać się na tereny, na których trwają operacje wojskowe. "Cywile, w tym turyści, nie powinni udawać się blisko terenów granicznych, w szczególności do prowincji Tajlandii, w których już zginęli cywile i żołnierze" – podkreśla ekspert. Jak dodaje, na razie nie było wezwań do ewakuacji przez przedstawicieli innych państw.
Wnukowski odniósł się także do wpływu trwającego od dekad konfliktu na turystykę w tym rejonie Azji. W opinii analityka, jeżeli starcia ograniczą się do terenów granicznych, nie powinno to odbić się na poziomie turystyki w żadnym z tych krajów. Jak podkreślił, największa w ostatnim czasie eskalacja z 2011 r. nie wpłynęła w znaczący sposób na liczbę turystów. "Tajlandia jest jednym z głównych centrów turystycznych świata. Wątpię, by to, co się dzieje obecnie, zmieniło ten stan. Chyba że dojdzie do destabilizacji wewnętrznej w całym kraju, ale nie przewiduję tego na ten moment" – ocenił.