Szykują się wyższe kary dla przedsiębiorców za łamanie przepisów prawa pracy
Jak powiedział Stanecki w rozmowie z Business Insider projekt ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę przygotowany przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej spełnia postulaty PIP dotyczące wynagrodzenia za pracę, a to kwestia, w której skargi wpływają najczęściej do inspekcji pracy.
Jak podkreślił, obecnie inspektor może nałożyć mandat wysokości 1-2 tys. zł, a przy recydywie do 5 tys. zł, zaś sąd karę do 30 tys. zł. Projekt sprawia, że dolny próg kary zostanie podniesiony do 1,5 tys. zł, a górny nawet do 45 tys. zł. Ma to zapobiec sytuacjom, w których pracodawcom będzie bardziej opłacało się zapłacić karę, niż przestrzegać przepisów.
Stanecki podkreśla jednak, że w projekcie znalazła się jeszcze jedna zmiana, zgodnie z którą przedsiębiorca będzie ponosić odpowiedzialność nie tylko za zaniżenie wynagrodzenia poniżej stawki minimalnej (tak jak jest obecnie), a także za niewypłacenie jej w ogóle.
- Obecnie przepis mówi, że wypłata powinna nastąpić raz w miesiącu, przez co zdarza się, że zatrudniony dostaje pierwszą wypłatę niemal po dwóch miesiącach od podpisania umowy. To są zmiany, których będę bronił, i za które mówiąc górnolotnie — będę gotów umrzeć - powiedział Stanecki w rozmowie z Business Insider.
Pracodawców czekają kary za brak ewidencji czasu pracy
To jednak nie koniec, bo szef PIP chciałby, aby brak ewidencji godzin pracy był uznawany za wykroczenie. Jak podkreślił, pracodawcy bardziej opłaca się zapłacić 1000 zł kary za jej brak, niż pokazać prawdziwą i mieć udowodnione naruszenia w prawie pracy.
- Ja najczęściej w przypadku skarg dotyczących naruszeń czasu pracy karałem właśnie za brak ewidencji, bo pracodawca mówił: nie mam, proszę mnie ukarać. Czym dla niego jest 1000 zł, gdy wypłaca mniej, niż powinien. Chcemy, żeby kara była bardziej odczuwalna, miała charakter odstraszający, a górna granica 45 tys. zł powinna tak zadziałać - mówił Stanecki dla BI.
Polecany artykuł: