„W Polsce jest za dużo aptek" – stwierdził autorytatywnie minister zdrowia tow. Konstanty Radziwiłł uzasadniając projekt ustawy kolokwialnie zwany "Apteka dla aptekarza". Ta kuriozalna ustawa zakłada, że jedna apteka może przypadać maksymalnie na 3 tys. mieszkańców, placówki muszą być od siebie oddalone o co najmniej 500 m, a ich właścicielami będą tylko farmaceuci. Mimo sprzeciwu resortu rozwoju Sejm tę ustawę przyjął tłumacząc ją dobrem... pacjentów. Cóż za obłuda! Większa liczba aptek, to nie tylko większa do nich dostępność. To także szansa na większą konkurencyjność w ramach i tak niezwykle restrykcyjnego prawa farmaceutycznego. Ale towarzysz Radziwiłł wie lepiej. Jego pomysł to czysty powrót do gospodarki centralnie planowanej. Nie pierwszy zresztą. Wicepremier i minister kultury tow. Piotr Gliński forsuje ustawę wprowadzającą jednolitą cenę książek i zakazującą przez rok wprowadzania jakichkolwiek rabatów. W kraju, w którym 63 proc. osób nie czyta ani jednej książki w roku, a ok. 10 mln nie ma ani jednej książki w domu to czyste szaleństwo. Szaleństwo oczywiście z punktu widzenia obywateli a nie wydawców, bo to oni będą jedynym beneficjentem tej ustawy.
Po jednolitej cenie książek i ograniczeniu liczby aptek czas na stacje benzynowe. Przywróćmy państwowy CPN. Jeden na 10 tys. pojazdów, albo i na 100 mtys. Ujednolićmy też ceny mięsa, cukru i wódki. Nie może przecież być tak, że w jednym sklepie schab jest po 20 zł, a w drugim po 15 zł. Zakażmy handlu w niedzielę a przestępców zza sklepowych lad łamiących ten przepis wsadzajmy na dwa lata do więzienia (to akurat pomysł tow. Piotra Dudy).
Zastanawiam się na ile ten powrót do PRL to efekt socjalistycznej mentalności towarzyszy z rządu, a na ile uleganie silnym, wpływowym lobby. Bo przy każdym rozwiązaniu cofającym nas do czasów słusznie minionych bez problemu można wskazać grupy, które na tym powrocie zyskają grube miliony.
Welcome to PRL
2017-04-18
15:35
Komentarz Huberta Biskupskiego, z-cy red. nacz. Super Expressu