Z Wielkiej Brytanii dochodzą co rusz nowe wiadomości, co do sytuacji mieszkających tam imigrantów ekonomicznych. W Polsce długo było głośno o pomyśle odbierania zasiłków na dzieci imigrantów. Obecnie władze uderzają w pracowników spoza Unii. Jeśli pracują mniej niż pięć lat, to muszą zarabiać rocznie co najmniej 192 tysiące złotych. Albo będą .... deportowani.
Przepisy mają wejść w życie 6 kwietnia. Eksperci wieszczyli w związku z tym m.in. ostry kryzys w sektorze opieki zdrowotnej, bo pułap zarobków - 35 tysięcy funtów - jest praktycznie nieosiągalny dla pielęgniarek, a duży odestek pracujących w tej branży pochodzi spoza Unii Europejskiej. Co gorsza, co trzecia pracujaca pielęgniarka odejdzie z zawodu przed końcem dekady.
Specjaliści szacowali, że dziura zostanie wypełniona imigrantami z tzw. nowych państw UE. Wszystko szło zgodnie z planem, według szacunków Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych po 2004 roku z Polski wyjechało co najmniej 12 tysięcy pielęgniarek. Jednak ostatnio na wyspach klimat wokół imigrantów, w tym także z Polski, się radyklanie pogarsza. A zarobki dla doświadczonej pielęgniarki to ok. 20 - 25 tysięcy funtów, czyli mniej więcej wymaganej kwoty. Dlatego brytyjskie Home Office przygotowało listę wyjątków, na którym znajdują się profesje specjalnie pożadane, a zagrożone znalezieniem poniżej pułapu. Na liście jest m.in. zawód pielęgniarki.
ZOBACZ TEŻ: 500 zł na dziecko. Sprawdź czy Twój bank jest w programie "Rodzina 500+"
Jednak nowe limity uderzają w reprentantów innych zawodów, choćby muzyków, zatrudnionych w filharmoniach, których nie ma na liście. A dla urzędników, w myśl nowych przepisów, kraj pochodzenia nie ma znaczenia, więc obostrzenia dotkną również obywateli Stanów Zjednoczonych, Australii czy Kanady.
ZOBACZ TEŻ: 1500 zł na dziecko. Kto może otrzymać tak wysokie świadczenie?
Najnowsze regulacje napotykają fale krytyki. Eksperci wyceniają ich negatywny wpływ na brytyjską gospodarkę na sumę ćwierć miliarda funtów. W marcu odbyła się burzliwa debata w parlamencie, w którym złożono również petycję, nawołującą do odwołania zmian, którą podpisało już blisko 110 tysięcy osób. Rozkręca się kampania "stop 35 tysiącom", która ma uświadomić obywatelom Zjednoczonego Królestwa, kogo utracą. Jeden z uczestników kampanii deklaruje, że "nie chce żyć w kraju, w którym wpływ na życie społeczne mierzy się tylko i wyłącznie rocznymi zarobkami".
źródło: The Guardian, The Polish Observer