Wygrały kobiece EURO i dostały 8 razy mniej niż piłkarze. Żądają podwyżki

Tegoroczne EURO w piłce nożnej kobiet to historyczny sukces: rekordowa frekwencja, rosnące wpływy z praw medialnych i sponsoringu. W ślad za tym poszły najwyższe w historii premie dla zawodniczek. Mimo to, - jak czytamy w portalu XYZ - zarobki piłkarek wciąż dzieli finansowa przepaść od stawek w męskim futbolu. O jakich kwotach mowa i dlaczego finalistki zarobiły mniej niż męskie drużyny za sam udział?

Rekordowe EURO, rekordowe nagrody. Jaka jest skala nierówności?

Tegoroczne Mistrzostwa Europy w Szwajcarii były historyczne pod wieloma względami. Jak podaje portal XYZ, turniej zanotował rekordową frekwencję, a UEFA podwoiła wpływy z umów sponsorskich do 32,5 mln euro i znacząco zwiększyła przychody ze sprzedaży praw do transmisji, które przekroczyły 72 mln euro. W ślad za tym poszła łączna pula nagród dla drużyn, która wyniosła 41 mln euro, co stanowi wzrost o ponad 250 proc. względem poprzedniej edycji. Mistrzynie Europy, Angielki, zarobiły łącznie 5 mln euro.

Mimo tych imponujących liczb, porównanie z męskim futbolem ukazuje skalę dysproporcji. Jak podaje portal XYZ, za sam udział w fazie grupowej męskiego EURO 2024 reprezentacje dostały więcej (9,25 mln euro), niż finalistki turnieju kobiet zarobiły łącznie przez całą imprezę (9,2 mln euro). Ta różnica ma swoje biznesowe uzasadnienie. Ośmiokrotnie wyższa pula nagród dla mężczyzn wynika z gigantycznych przychodów – dla porównania, wpływy tylko ze sprzedaży praw medialnych do męskiego EURO przekroczyły miliard euro. Powyższe liczby jasno pokazują, jak ogromna przepaść dzieli męskim i kobiecym, mimo dynamicznego rozwoju tej drugiej dyscypliny.

Ile na mistrzostwach zarobiły polskie piłkarki i kluby?

Na udziale reprezentacji Polski w mistrzostwach zarobił nie tylko PZPN, ale także same zawodniczki i niektóre kluby Ekstraligi. Zgodnie z informacjami portalu XYZ, nasza kadra za sam udział w turnieju oraz wygraną z Danią otrzyma od UEFA łącznie 1,9 mln euro. Co istotne, europejska federacja w swoich regulacjach obliguje uczestników do przekazania co najmniej 30 proc. premii bezpośrednio zawodniczkom, aby uniknąć sytuacji, w której federacje zatrzymują całość nagród.

Reprezentacja Polski za grę w EURO otrzymała 1,9 mln euro, co oznacza, że zgodnie z wytycznymi UEFA bezpośrednio do piłkarek powinno trafić co najmniej 570 tys. euro. Zyski odnotowały również krajowe drużyny. Mechanizm benefitów UEFA sprawił, że kluby wysyłające swoje zawodniczki na turniej otrzymują 985 euro za każdy dzień ich pobytu na zgrupowaniu. Ponieważ cztery reprezentantki – Klaudia Słowińska, Kinga Seweryn (obie GKS Katowice), Paulina Tomasiak (Górnik Łęczna) i Natalia Radkiewicz (Pogoń Szczecin) – grają w polskich zespołach, zapewniły im one konkretny zastrzyk gotówki. Po odpadnięciu Polek w fazie grupowej ich kluby otrzymają po 19 700 euro, przy czym GKS Katowice dostanie podwójną kwotę, co pokazuje, jak <piłka nożna kobiet> staje się coraz ważniejszym elementem finansów także na poziomie ligowym.

Ile zarabiają najlepsze piłkarki na świecie, a ile w Polsce?

Finansowa przepaść jest widoczna nie tylko między futbolem męskim a kobiecym, ale także wewnątrz samej piłki nożnej kobiet. Najlepsze zawodniczki na świecie mogą liczyć na kontrakty sięgające setek tysięcy euro rocznie. Jak podają katalońskie media, liderką zarobków jest zwyciężczyni Złotej Piłki Aitana Bonmati z FC Barcelony (950 tys. euro rocznie). W tym samym klubie gra Ewa Pajor, której pensja ma wynosić 500 tys. euro rocznie. Dla porównania, w amerykańskiej lidze NWSL, gdzie obowiązuje limit płac, średnie wynagrodzenie to 65 tys. dolarów rocznie.

Na tym tle polskie realia wyglądają bardzo skromnie. Choć Ewa Pajor, według doniesień, może liczyć na 500 tys. euro rocznie, to średnie <zarobki piłkarek> w polskiej Ekstralidze wynoszą zaledwie 4-5 tys. złotych miesięcznie, co zmusza wiele zawodniczek do podejmowania dodatkowej pracy. W niższych ligach jest to już standardem, co pokazuje, jak daleka droga dzieli krajowy futbol od pełnego profesjonalizmu, o który apelują zawodniczki na całym świecie.

Rynek transferowy rośnie. Piłka nożna kobiet to coraz większy biznes

Wyraźnym dowodem na rosnące znaczenie i profesjonalizację kobiecego futbolu jest dynamicznie rozwijający się rynek transferowy. W tym roku padła symboliczna bariera miliona euro – londyńska Chelsea zapłaciła 1,1 mln dolarów za Naomi Girmę z San Diego Wave FC. Jak zauważa portal XYZ, poprzedni rekord, ustanowiony również w 2024 roku, wynosił 735 tys. euro. To pokazuje, w jak szybkim tempie rosną kwoty, jakie kluby są gotowe inwestować we wzmocnienia.

Wszystkie te kwoty wskazują, że finanse w futbolu kobiecym rosną w bezprecedensowym tempie, a aż 11 z 12 najwyższych transferów w historii sfinalizowano w tym lub ubiegłym roku. W tym prestiżowym gronie znalazła się również Polka. Według katalońskich mediów przejście Ewy Pajor z Wolfsburga do FC Barcelony kosztowało 400 tys. euro, co plasuje tę transakcję w czołówce najdroższych w historii. To najlepszy dowód, że kluby mają coraz większe pieniądze i nie wahają się ich używać, by budować silne, konkurencyjne zespoły.

QUIZ PRL. Seksbomby znad Bałtyku. W czym opalały się nasze matki i babki? 15 pytań o plażowanie w stylu PRL
Pytanie 1 z 15
Jaki element garderoby, z braku dostępu do profesjonalnych strojów kąpielowych, często służył paniom do opalania się i kąpieli?
QUIZ PRL. Seksbomby znad Bałtyku. W czym opalały się nasze matki i babki? 15 pytań o plażowanie w stylu PRL
Super Biznes SE Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki