Dwucyfrowa inflacja zostanie z nami przez lata? Wygaśnięcie putinflacji nic nie da!
Jak mówił prof. Witold Orłowski polityka obecnego rządu polega w dużej mierze na zadłużaniu się, aby wynagrodzić inflację grupom, które głosują na Prawo i Sprawiedliwość, ale w przyszłości zapłacimy za to wszystko. Zdaniem ekonomisty zapowiedzi prezesa NBP, że inflacja spadnie do poziomu jednocyfrowego pod koniec 2023 roku to "bujda". Prof. Orłowski twierdzi, że z 10-procentową, lub wyższą inflacją "będziemy żyć przez lata".
- Inflacja bazowa [12 proc. w lutym według GUS - dop. red.] to odzwierciedla, w zasadzie jest to element nie putinflacyjny, tylko wynikający z sytuacji wewnątrz kraju, z prowadzonej polityki [....] Już nie będzie Putina, nie będzie efektów cenowych agresji rosyjskiej, wzrostów cen energii, a spirala inflacyjno-płacowa będzie dalej funkcjonować - mówił prof. Orłowski.
Efekty gospodarcze wojny coraz mniej wpływają na inflację. Ale dalej może pozostać dwucyfrowa
Ekspert zaznacza, że efekty gospodarcze wojny mają coraz mniejszy wpływ na inflację, o czym świadczą ceny surowców, które spadły od czasu wojny.
- Ceny ropy naftowej na świecie są o 20 proc. niższe niż były przed wybuchem wojny, a ceny gazu są prawie o 40 proc. niższe niż przed wybuchem wojny. A teraz prawdę powiedziawszy, jak ktoś mówi, że inflacja to putinflacja to należy odpowiedzieć - przecież już właściwie powinniśmy mieć putinodeflację, gdyby to były główne czynniki odpowiedzialne za inflację w Polsce. Mamy sytuację jaką mamy, wydaje mi się niestety, że inflacja się utrwali - mówił prof. Orłowski.
Ekonomista wyjaśnia, że nie ma "bezbolesnych" metod na walkę z inflacją, a póki co czynniki gospodarcze wskazują na jej utrwalanie. Aby walczyć ze wzrostem cen - jego zdaniem - należałoby trzymać stopy procentowe na poziomie, który zniechęci do kredytów. Rząd z kolei powinien bardziej zaciskać pasa z wydatkami budżetowymi, ale póki co nic nie wskazuje na to, że to nastąpi, a co za tym idzie, wysoka inflacja utrzyma się z nami na dłużej.
- Zauważyłem zmianę, że rząd zaczyna mniej oszczędzać na swoich wyborcach, a oszczędzać na wszystkich innych. Wydaje mi się, że to się nie utrzyma, a wydatki rządkowe będą rosły, deficyt będzie rósł. On jest częściowo ukrywany, a w tym momencie, kiedy moglibyśmy tego inflacyjnego gada zdusić zanim się ożywi na dobre, to my go prawdopodobnie wyhodujemy tak, że będzie nas ściskać przez wiele lat jeszcze - ostrzegł prof. Orłowski.
Polecany artykuł: