ZUS zarekomendował rządowi wprowadzenie gwarantowanej minimalnej emerytury powszechnej. Po obniżeniu wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn każda osoba, która przepracuje 20 lat (w przypadku kobiet) lub 25 lat ( w przypadku mężczyzn) będzie miała prawo do otrzymywania najniższego świadczenia z ZUS. Warunek – przez cały czas pracy opłacana jest składka od przynajmniej płacy minimalnej.
Zobacz też: Rewolucja w emeryturach. 1000 zł dla każdego i zakaz dorabiania
Wysokość minimalnej emerytury nie jest określona w Białej Księdze, ale ZUS rekomenduje – zaproponowane już przez rząd - podwyższenie najniższego świadczenia do 1000 zł. Przewidziana jest coroczna waloryzacja w wysokości co najmniej 10 zł i likwidacja ograniczenia 30-krotności przeciętnego wynagrodzenia podstawy wymiaru, od której odprowadzane są składki na ubezpieczenie społeczne.
W związku z coraz częściej pojawiającymi się bardzo niskimi wypłatami świadczeń wynikającymi z niewielkich środków zgromadzonych na koncie ubezpieczeniowym wprowadzono dodatkową rekomendację. Comiesięczna emerytura będzie wypłacana tylko kobietom z 15- letnim stażem ubezpieczeniowym i mężczyznom z 20 - letnim stażem ubezpieczeniowy. Tym, którzy mają mniejszy staż przysługiwałoby jednorazowe „świadczenie zwrotne" na podstawie zebranych aktywów emerytalnych - kapitału początkowego oraz zwaloryzowanych składek za okres od 1999 r. do dnia wejścia w życie zmiany.
Na swoją przyszłą emeryturę każdy pracownicy płaciłby obowiązkową składkę w wysokości 2 proc. pensji. Mógłby dobrowolnie ją powiększyć o dodatkowe 2 proc., czyli łączna składka pracownika mogłaby wynieść 4 proc. Natomiast pracodawca miałby obowiązkowo opłacać składkę w wysokości 1,5 proc., ale mógłby dobrowolnie podwyższyć ją o 1 proc. a wtedy państwo dołożyłoby jeszcze 0,5 proc.. W sumie maksymalna składka mogłaby wynieść 7 proc. Przyszłą emeryturę można byłoby powiększyć przez dobrowolne opłacanie składek w komercyjnych instytucjach ubezpieczeniowych.