Pracodawcy, strzeżcie się! ZUS oskładkowuje śmieciówki nawet za 5 lat wstecz

2015-07-28 15:46

Pracownik ochrony przychodzi na 12-godzinną zmianę. Swoje obowiązki wykonuje osobiście, ma nad sobą przełożonego, pracuje w konkretnym biurowcu, za co otrzymuje wynagrodzenie, ale został zatrudniony na umowę o dzieło. To wbrew przepisom, jednak dzięki temu pracodawca oszczędza na składkach. ZUS wypowiedział wojnę takiemu postępowaniu. Zaostrzył kontrole i zamienia niesłusznie zawarte jego zdaniem umowy o dzieło na umowy zlecenia i nakazuje pracodawcy odprowadzenie składek nawet za pięć lat wstecz!

Podany na wstępie przykład świetnie ilustruje zjawisko, z którym mamy do czynienia w Polsce od lat, czyli nadużywanie umów cywilnoprawnych - tzw. śmieciowych - przez pracodawców. „Rzeczpospolita” pisze, że ZUS nasilił kontrole, wskutek których, jak ustaliła gazeta, w 2014 r. składkami objęto obowiązkowo aż 4655 pracujących na umowie o dzieło. Dla porównania – w 2012 r. takich przypadków było zaledwie 747. Po wizycie kontrolerów pracodawcy zmuszeni są zapłacić składki nawet za pięć lat wstecz. Od decyzji urzędników można się odwołać do sądu, ale mało komu uśmiecha się kosztowny i długi proces.

ZOBACZ TEŻ: 40 procent Polaków pracuje na czarno

Problem w tym, że wielu pracodawców świadomie łamie przepisy i zatrudnia osoby, które powinny mieć etat na podstawie umowy cywilnoprawnej. Dzięki temu szef ponosi niższe koszty zatrudnienia, ale Państwowa Inspekcja Pracy podkreśla, że „nie jest dopuszczalne zastąpienie umowy o pracę umową cywilnoprawną przy zachowaniu warunków wykonywania pracy”. I apeluje: „jeśli ktoś zmusza Cię do podpisania takiej umowy wbrew Twojej woli, zgłoś się do inspekcji pracy!”. W teorii wygląda to prosto, w praktyce mało kto decyduje się na zgłaszanie takich spraw, bo zależy mu na pracy i nie chce podpaść przełożonemu.

Komu przysługuje dana umowa

Umowę o pracę powinien mieć każdy, kto wykonuje pacę w określonym miejscu, czasie i ma nad sobą przełożonego wydającego mu polecenia. Ponadto pracownik musi wykonywać zadania osobiście, nie może też zrzec się wynagrodzenia. Pracodawca płaci za niego składki na ubezpieczenia społeczne: emerytalne, rentowe, chorobowe, wypadkowe i zdrowotne.

ZOBACZ TEŻ: Posłowie chcą podwyżki i dożywotnich pensji!

Inaczej jest w przypadku umowy zlecenia. Tę zawiera się, kiedy nie występuje bezpośrednie podporządkowanie pracodawcy, a osoba zatrudniona nie musi wykonywać zadań osobiście w wyznaczonym miejscu. W dodatku może się zrzec wynagrodzenia. Dzięki takiej umowie (jeśli to jedyna forma zatrudnienia osoby, która wykonuje zadania w siedzibie firmy), pracodawca nie płaci składki chorobowej – tu zatrudniony może ją odprowadzać dobrowolnie, ale wtedy otrzyma niższe wynagrodzenie.

ZOBACZ TEŻ: Śmieciówki to już plaga. Tak pracuje 1,4 mln Polaków!

Najgorzej mają osoby pracujące na umowach o dzieło. Jeśli to jedyna forma ich zatrudnienia, szef płaci jedynie podatek do fiskusa, a do ZUS-u nie odprowadza żadnych składek. Oczywiście taki zatrudniony może się ubezpieczyć dobrowolnie, jednak to poważne uszczuplenie jego pensji, dlatego też wiele osób pracuje na umowie o dzieło, nie mając żadnego ubezpieczenia. A tak być nie powinno, ponieważ umowa o dzieło powinna dotyczyć jedynie osób wykonujących pracę przynoszącą dany rezultat, jak np. sporządzenie projektu architektonicznego, a trudno uznać, by np. sprzątanie czy ochrona biura była właśnie takim dziełem.

Jeden projekt – różne umowy

Dlatego też ZUS zamienia wiele umów o dzieło na umowy zlecenia (za zlecenie można bowiem uznać ochronę obiektu czy sprzątanie). Eksperci wskazują jednak w „Rzeczpospolitej”, że urzędnicy się zapędzają i nakazują odprowadzanie składek także za umowy, które powinny być uznane za umowę o dzieło, bo dotyczą np. usług wykonywanych przez informatyków (napisanie programu komputerowego itp.). W dodatku pracodawcy podkreślają, że zdarza się, iż to sami pracownicy proponują pracodawcom zatrudnienie ich w oparciu o umowę cywilnoprawną.

ZOBACZ TEŻ: Umowy śmieciowe są złe, ale lepsze to niż bezrobocie

W takich sytuacjach uwagę ZUS-u zwraca to, że przy jednym i tym samym projekcie pracują osoby mające umowę o pracę oraz tacy, którzy pracują na umowie o dzieło. Wtedy z miejsca nakładają obowiązek odprowadzania składek za śmieciówkę. Kto jest więc w całej sytuacji pokrzywdzony – pracodawca czy pracownik? Odpowiedź na to pytanie nie może być jednoznaczna, bo zależy od konkretnej sytuacji, jednak przepisy dotyczą nas wszystkich. „W I półroczu 2015 r. inspektorzy PIP uznali, że co czwarta ze sprawdzonych 13,1 tys. umów cywilnoprawnych powinna być umową o pracę” - podaje „Rzeczpospolita”. Eksperci wskazują, że rozwiązaniem takiej sytuacji nie jest uzusawianie wszystkich umów w obecnym kształcie, a zmiana prawa tak, by pracodawcy chętniej zatrudniali ludzi na etaty.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze