- Urząd Regulacji Energetyki zapowiada, że od stycznia 2026 roku drastyczny wzrost opłaty mocowej podniesie ceny prądu dla rolników
- Wysokie koszty produkcji rolnej sprawiają, że dalsza praca w polu dla wielu gospodarstw może stać się nieopłacalna
- Kalkulacje Wielkopolskiej Izby Rolniczej ujawniają, że hodowcy tuczników w cyklu otwartym dokładają do każdej sztuki prawie 200 zł
- Planowany na 2026 rok zwrot akcyzy za paliwo rolnicze nie rekompensuje rekordowych wzrostów cen oleju napędowego
- Dane Głównego Urzędu Statystycznego potwierdzają, że obecna cena pszenicy jest niższa niż koszty poniesione na jej wyprodukowanie
Koniec taryfy ulgowej na prąd i drogi diesel. Co czeka rolników w 2026 roku?
Choć do końca 2025 roku rolnicy mogą liczyć na pewną stabilizację dzięki zamrożeniu ceny prądu na poziomie 0,5000 zł za kilowatogodzinę netto, to już od stycznia 2026 roku sytuacja ulegnie diametralnej zmianie. Jak informuje Urząd Regulacji Energetyki, czeka nas podwyżka tak zwanej opłaty mocowej aż o 55%. Dla gospodarstw rolnych, które korzystają z taryf biznesowych z grupy C, może to oznaczać wzrost miesięcznych rachunków o setki, a w przypadku większych przedsiębiorstw nawet o tysiące złotych. Najmocniej odczują to sektory o wysokim zapotrzebowaniu na energię, takie jak przechowalnictwo, przetwórstwo czy gospodarstwa stosujące nowoczesne systemy nawadniania, gdzie wyższe koszty mogą zachwiać płynnością finansową.
Niestety, równie dynamicznie i niepokojąco wygląda sytuacja na rynku paliw. Z danych, które przytacza portal AgroNews, wynika, że tylko w ciągu jednego dnia, 19 listopada bieżącego roku, hurtowa cena oleju napędowego skoczyła o 17 groszy na litrze. Doprowadziło to do rekordowej różnicy 58 groszy brutto między ceną popularnego diesla a benzyny Pb95. W obliczu tak gwałtownych wzrostów rządowy zwrot akcyzy okazuje się niewystarczającym wsparciem. Stawka na 2025 rok to 1,46 zł za litr, a planowane na 2026 rok symboliczne podniesienie jej do 1,50 zł na litr nie rozwiązuje problemu. Jak donosi Top agrar Polska, organizacje rolnicze domagają się podniesienia zwrotu do 2 złotych, argumentując, że obecny system zupełnie nie nadąża za galopującymi kosztami paliwa, które jest podstawą każdej pracy w polu.
Spada opłacalność produkcji rolnej. Kto traci najwięcej?
Wyższe ceny energii i paliw napędzają spiralę kosztów, co bezpośrednio uderza w rentowność produkcji rolnej. Potwierdzają to twarde dane Głównego Urzędu Statystycznego, według których w pierwszej połowie 2025 roku aż 62,7% osób prowadzących gospodarstwa rolne odczuło pogorszenie swojej sytuacji finansowej, podczas gdy poprawę zadeklarowało zaledwie 2,5%. Problem ten dostrzegają sami rolnicy. W badaniach CBOS przeprowadzonych w lipcu tego roku ponad 60% z nich wskazało zbyt wysokie koszty produkcji jako główną przeszkodę w rozwoju. Energia elektryczna i paliwa to kluczowe składniki tych kosztów, które wpływają również na ceny nawozów, pasz czy usług weterynaryjnych, tworząc błędne koło, z którego coraz trudniej się wyrwać.
Skalę problemu najlepiej ilustrują konkretne przykłady z różnych gałęzi rolnictwa. Zgodnie z kalkulacją Wielkopolskiej Izby Rolniczej z października 2025 roku, hodowcy tuczników w cyklu otwartym, nawet bazując na własnym zbożu, dokładają do każdej sztuki średnio 195,15 zł. Sytuację pogarsza fakt, że jak podaje GUS, średnia cena skupu żywca wieprzowego była w tym roku o 16,1% niższa niż w poprzednim. W podobnie trudnej sytuacji są producenci zbóż. Polska Agencja Prasowa informuje o alarmujących sygnałach z powiatu iławskiego, gdzie w ciągu ostatnich trzech lat ceny skupu spadły o jedną trzecią, a lokalnie nawet o połowę. W rezultacie obecna cena pszenicy jest niższa niż koszty poniesione na jej wyprodukowanie, co stawia pod znakiem zapytania sens dalszej pracy.
Polecany artykuł:
